środa, 10 stycznia 2007

Żyję.

‘ile razy można umrzeć z miłości
pierwszy raz to był gorzki smak ziemi
gorzki smak
cierpki kwiat
goździk czerwony palący

drugi raz - tylko smak przestrzeni
biały smak
chłodny wiatr
odzew kół głucho dudniący

trzeci raz czwarty raz piąty raz
umierałam z rutyną mniej wzniośle
cztery ściany pokoju na wznak
a nade mną twój profil ostry’
( ‘Wszystkie moje śmierci’ H. Poświatowska )


Z tego samego Elementarza Haliny Poświatowskiej dla szczęśliwych i nieszczęśliwych kochanków, który wertowaliśmy z M. pewnego poranka w okolicach południa.
.
Dopalam drugą paczkę papierosów.
Ile razy można umrzeć z miłości?

O dziwo zupełnie nie miałam ochoty umierać, gdy zobaczyłam mignięcie małej koperty w prawym dolnym rogu ekranu. Jakieś banalne pytanie z obcym numerem.
- Artur.
Nie załomotało mi serce.
Mocniej tylko przycisnęłam do siebie Eskela i pogłaskałam Iskrę.
Byłam jedynie ciekawa pytając, jak mu się układa z kobietami.
I nawet nie poczułam wrednej satysfakcji, gdy dowiedziałam się, że jest sam.

Kilka godzin później uświadomiłam sobie, co stoi w tym pokoju, w moim łódzkim mieszkaniu. Ze zdumieniem odkryłam mikołajkowego fikusa, zielonego anioła na okazję jakiejś kolejnej półrocznicy, wakacyjną kartkę z czarnym kotem, w antyramie. Pluszaka na półce z książkami i ostatni prezent od niego, walentynkową świeczkę. Pięć dni po niej oznajmił, że jest zmęczony tym związkiem i kocha jedynie wspomnienia.
Spojrzałam jeszcze na obrazek z kotami, który należy do Damiana, na anioła w czerwonej sukience od Dominika.
Wzięłam do ręki zapalniczkę od Maćka, odpalając kolejnego niebieskiego Pall Malla.
.
Nie wybuchnęłam płaczem. Nic nie ścisnęło się z rozpaczy.
Godzinna rozmowa z A. o błahych sprawach nie wprowadziła mnie w stan jeszcze większego rozbicia. Ani emocjonalnej klęski.

Wysłałam smsa do mamy, zmusiłam się do wypicia szklanki wody truskawkowej. Popatrzyłam na lekko opuchnięte ręce.
Boli mnie tylko brzuch i nerka.
.
Czytać będę, chwila błogiego lenistwa nad Polityką, potem ciąg dalszy książki.
Wieczorek relaksacyjno-pseudointelektualny.
.
Pik pik.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też, Mamo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz