wtorek, 9 stycznia 2007

Przystań, Tarot, pytania i odpowiedzi. Ja. Ludzie.

Znów byłam w Przystani.
Czułam się domowo, spokojnie, bez konieczności przybierania okazjonalnych póz i masek.
Podziwiałam model samolotu zrobiony przez Michała, oglądałam z Justyną moje zdjęcia. Co jakiś czas śmigał po nas któryś ze szczurów, Iskra kręciła się zachwycona przestrzenią.
.
Justyna rozłożyła przede mną karty Tarota.
Wyczytała z nich dużo więcej, niż tamta kobieta, bo razem rozmawiałyśmy o wszystkich sytuacjach, które się pojawiały.

Ja – wyboista droga do szczęścia.
Maciek – diabeł, wieża, świat. Odwrócone. Sam smutek…
Miłość – przyjdzie. Zmieni mnie.
Uczelnia – ostatnia chwila, żeby wygrzebać się z kłopotów.
Moi bliscy – powodzenie i spokój.
Strachy nocne – krzywda i zło. Kim jest, czy była, ta straszna kobieta? Co wspólnego ma ze mną…? Muszę się dowiedzieć, dręczy.

Później J. uświadomiła mi, skąd się wzięły moje niepokoje, brak poczucia bezpieczeństwa, wiary w siebie. Powiązanie ze zrozumieniem faktów z przeszłości i Tarot przyniosły pewien rodzaj ukojenia.
Mam nadzieję, że zagości we mnie na dłużej.
.
W nocy wysłałam ostatniego mejla do M. Powiedział, że nie chce go czytać. Lepiej dla niego, żebym milczała. Łatwiej, mniej boleśnie.
.
Przeczytałam list do M. Justynie, drżał mi głos, a ja sama byłam jak roztrzęsiony liść. Dygotało we mnie wszystko.
Przytuliła mocno pod kołdrą. Ciepła, bliska. Schowałam się.
Powiedziałam jej o moich przybranych młodszych siostrach. Chciałabym, żeby ona była moją starszą, której zawsze mi brakowało… Lubię czasem być ‘mała’.
.
.
.
Poza tym poznaję najróżniejszych ludzi na dworcach i w pociągach. Gdy na koniec wspólnej podróży słyszę o sobie miłe słowa, nie wiem co powiedzieć poza głupim - dziękuję.
.
I sama nie wiem, czego tak naprawdę najbardziej mi w tej chwili potrzeba. Z jednej strony rozpaczliwie próbuję uciec od samotności. Z drugiej – unikam innych. Nie mam ochoty na spotkania, poza Przystanią. Niby chcę się zobaczyć, umawiam, potem odwołuję, wymyślam stosy wymówek.

Jest przedziwnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz