piątek, 19 stycznia 2007

Mdląco mdlejąco.

Cezary przyjechał wczoraj na kawę.
Dokonałam analizy uczuć. Który to rodzaj czekania?

W uporządkowanym mieszkaniu, z chaosem w środku, z ostatnimi czterema papierosami i resztką drobnych w portfelu. W nagrodę za nieprzespaną noc i pewnie oblane kolokwium kupiłam sobie ‘Pachnidło’. Nie powiem z kim miałam obejrzeć wersję filmową.
To już dawno nieaktualne.

Nagle wydawało mi się, że pamiętam jak to jest, czekać na kogoś kochanego, jak czas zmienia tempo i rytm. Z tą pewnością, że za chwilę weźmie w ramiona i dotknie stęsknionych ust. Kiedy ja tak…?

Ostatnio na Maćka.
Potem na telefon od niego.

Już więcej nie będę.
.
Rozmawialiśmy z Okruchem do późna.
Cóż, dowiedział się więcej od Artura niż ja.
Jakoś zabolało, zakuło w środku.
Zostawiłam mu wiadomość na gg, że proszę o ciszę.
Tak dobrze nam się milczało i niby teraz bez wzruszeń, ale…
Podleczyłam tamten kawałek serca. Zabliźniło się nieco, jak ranka nad lewą kostką.

Nie czeka nas żadna przyszłość, nie ma powrotu do przeszłości, nie chcę, nie mam siły rozgrzebywać wszystkiego na nowo. Nie bawią mnie dyskusje o niczym.
.
.
.
Pogłębiająca się senność, znużenie i słabość zaniepokoiły panią doktor (przezroczystość ukryłam nieco dzięki małej dawce promieni ultrafioletowych).
Nakazała wykonać komplet badań. Wyniki sprzed roku mogą być mocno nieaktualne.
Przypuszczalnie siedzi we mnie już kamień, nie piasek.

Żyła zaprotestowała stanowczo na widok igły. Strzykawka wypełniała się bordowym płynem.
Postanowiłam nie patrzeć, wystarczająco źle czułam się rano.
.
‘I've got one hand in my pocket
and the other one is flicking a cigarette’
( A. Morissette )


Spać.
Proszę, dajcie mi spać.

God is an astronaut - 'When everything dies'

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz