środa, 24 stycznia 2007

Dnia 24 stycznia roku pańskiego 2007 spadł śnieg.

Dziwne jak na tę porę roku. Jak zawsze zima zaskoczyła drogowców i sparaliżowała milionowe miasto.
Tramwaje nie przyjeżdżały, a ludzie spóźniali się na zajęcia.
.
.
.
‘nie potrafię inaczej
w środku ciała
jak kot wygięty pragnieniem
wołający o człowiecze ręce

uspokajam go słowami
kłamię
o przedziwnych kolorach i dźwiękach

wbija okrągłe oczy
w pustą ścianę
nie wierzy
przeciąga się
prostuje palce

nie wierzy w nic
i nagle
wszystkie zgięte paznokcie
wbija we mnie
głuchy ślepy kot’
( H. Poświatowska )


W cieple pokoju, wtulona w fotel. Kawa z mlekiem i papieros. Cicha muzyka. Rudy sweter.
Jest biało, jasno, pięknie. Nad dachami unosi się bladoróżowa poświata. Drobne płatki wirują w powietrzu. Rześki oddech dla zmęczonej głowy.
Firanki na oknach.

Iskra obserwuje ulicę z parapetu.
Poruszyła liście geranium.

...przyszedł mój Anioł.

- Zapalę świeczkę. Zostań.
Przecież wiesz, że boję się sama spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz