niedziela, 21 stycznia 2007

‘Brzdęk, pękła czara pełna goryczy, rozlanych kropel już nie policzę…’

Półtorej godziny w Ż.
Pojechałam do domu specjalnie, tylko po to, żeby zawieźć babuni piękną czerwoną różę. Mocno się do niej przytulić. Zobaczyć uśmiech.

Po kilku minutach dowiedziałam się o wczorajszej kłótni rodziców.
‘Ojciec uchlał się jak świnia, wiesz co on wtedy potrafi’ - aż za dobrze.
‘Źle się czuł, boli go, coraz gorzej, więc pije’ - widzę.
‘Jak zawsze to ja jestem zła i wszystko moja wina - wiem, mamo.
‘A poszedł gdzieś sobie, w garażu pewnie siedzi, obrażony na cały świat' - to też takie zwykłe.

- ‘Niech twój mąż będzie alkoholikiem. Życzę ci byś została sama.’ - napisał w mejlu Dominik.
.
Narysowałam Ewuni hipopotama.
Ulepiłyśmy bałwanka z plasteliny i zjadłyśmy razem obiad.
.
Zajrzałam do szczurów. Karolina miała się nimi opiekować. Aneta nadal w szpitalu.
Od samych drzwi uderzył mnie obrzydliwy smród. Z klatki popatrzyły cztery pary zapadniętych ślepek. Ogoniaste w stanie totalnego zaniedbania. Wychudzone. Moja Niteczka, żywy szkielet.
Puste pogryzione miski, resztki wody w poidle. Ściółka nie zmieniona od bóg wie kiedy.

Zrobiłam wojnę.
Upadły resztki wiary w ludzi. Zginęła moja wiara w jakiekolwiek wysiłki wychowawcze. W jakikolwiek sens wpajania czegokolwiek innym.

Półtorej godziny w Ż.
Wsiadłam w pierwszy autobus i wróciłam ze szczurami do Łodzi.
Ewa płakała, kiedy wychodziłam.
‘Kasiuniu, nie jedź.’
- Wrócę, Wikusiu.
.
Po drodze zdążyłam pokłócić się z Damianem.

Zapamiętaj sobie, nienawidzę wymuszania wdzięczności.
Nienawidzę robienia mi łaski w tak błahych sprawach.
Nienawidzę licytowania się przysługami.
Nienawidzę.
.
‘…moje zdanie, że się tak stało to nawet mnie osobiście cieszy bo Dominiś jest i byłby dla niej za delikatny, byłby całe życie pod jej pantoflem bo to już było widać, ona swoje uczucia na szczury przelewa, a nie na tak młodego i uczuciowego kawalera który pewnie się w niej zakochał i na pewno cierpiał.

Kasia jest już tak dojrzała, że mogła się zastanowić.

Kasia nie doceniła jego intencji.

Wszystkich pozdrawiam ściskam oprócz Kasi, ona już u mnie przepadła.

Hela'


To takie co ciekawsze kąski z listu babci Dominika do mojej babci, wzięłam go sobie na pamiątkę i nauczyłam niechcący na pamięć.

Mnie też rozstanie z Dominikiem osobiście cieszy.
Nie, nie byłby pod pantoflem. To ja żyłabym w złotej klatce.
Na pewno cierpiał, ale to mija, przejdzie mu.
Kasia jest już tak dojrzała, że zastanowiła się i zrobiła, co uznała za słuszne. Dominiś, dodajmy, też powinien być już dojrzały, jakby nie patrzeć, jest od Kasi starszy.
Kasia doceniła jego intencje. Ale Kasia nie jest pustą lalką i odpowiada za własne decyzje, dlatego nie wahała się rozwiązać swój problem.
Wszystkich pozdrawiam ściskam.

k.
.
.
.
Przemaszerowałam pieszo kawał Rzgowskiej, szukając całodobowego weterynarza.
Nitka jest na skraju wyczerpania.
Triss i Falka, przeziębione.
Najlepiej przetrwała Ciri, ale i o nią trzeba zadbać.

Dostały wszystko, co szczurom do szczęścia potrzebne.
Jedzenie, leki, czystą życiową przestrzeń i moją miłość.

Niteczko, nie pozwolę ci odejść.
.
.
‘Czy ty nie widzisz tego jaka jesteś? Na dobro odpowiadasz złem. Kasia, co się z tobą dzieje, bo cię nie poznaję. Kiedyś taka nie byłaś.
(…)
Co się dzieje w tobie, że nawet mnie odrzucasz? Nie drap. Nie krzywdź.’


Smsy od Damiana.
.
Zgadnij. Zgadnij co się ze mną dzieje, zgadnij czy taka byłam zawsze, czy dopiero teraz jestem, zgadnij kim jestem tak naprawdę.
Zgadnij dzięki czemu, komu, zgadnij dlaczego.

A teraz p i e p r z c i e s i ę, wszyscy moi cudowni pseudoprzyjaciele.
Pieprzcie się, bo ja mam serdecznie dosyć.

I nie zamierzam dłużej tego ukrywać.
- Podobno mam w genach przesadną szczerość.

Pieprzcie się, kurwa, a mi dajcie święty spokój.
Dajcie mi żyć tak jak chcę, jak mi się podoba.

I nie ważcie się oceniać, bo i tak, gówno mnie obchodzi wasze niby troskliwe zdanie.

Byłam, jestem i będę.
Z ł a.

Wam nic do tego.
To tylko moja rzecz, zrobię z tym co zechcę.
.
I wolę kochać zwierzęta.
One przynajmniej odpowiadają mi tym samym, bez względu na to, za jaką podłą sukę uważa mnie każdy inny.
Człowiek.
.
A teraz, państwo wybaczą, pójdę do kuchni.
Kakao sobie zrobię. Przestaną drżeć mi ręce.
Obiad dla całego stada. Mieszkanie uporządkuję.
Chaos ogarnę.
Uczyć się będę.

Nadal mam marzenia, do których dążę.
I dopnę swego, czy wam się podoba czy nie.
.
Dlatego byłam sama przez te pół roku, między innymi, bo wiedziałam, że nikomu, na dobrą sprawę, nie jestem w stanie poświęcić czasu i uwagi, bo "za bardzo sobie wystarczam"
albo: "mam za mało, żeby komukolwiek cokolwiek dać, jeszcze nie czas".
( Natalia )


Jesteś ode mnie mądrzejsza, Natalio.
.
God is an astronaut. All is violent all is bright.

- Psychodelicznie.

Pieprzcie się.
Tak będzie dla was lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz