czwartek, 31 lipca 2003

Listy miłości.

'Włoski orzech po wyjęciu z łupiny wygląda jak ludzki mózg i daje się rozdzielić na dwie połowy. I ja tak siebie dzieliłam pomiędzy dwóch mężczyzn. Byli tacy inni, a jednocześnie się uzupełniali. Nie mogłam być razem tylko z jednym z nich, bo natychmiast stawałam się tylko połową włoskiego orzecha...’
( 'Listy miłości' Maria Nurowska )

Czytając, miałam wrażenie, ze Nurowska w niesamowicie trafny sposób ubrała w słowa to, co chyba czuję...

Wysłałam maila do Szymona. Był zainspirowany książką. Czekam. Odpowie? Boję się, co wtedy będzie. Jeśli odpowie...

środa, 30 lipca 2003

Sen, w którym się śniło...

Miałam dziwny sen. Jestem w nim razem z Szymonem. On pokazuje mi swoje miasto, rozmawiamy. Idziemy w miejsce, gdzie czeka Janusz. Budzę się. Okazuje się, ze moja wycieczka do Szymona jeszcze się nie odbyła. Szykuję się do wyjazdu. Jestem już przy nim. Opowiadam mu o obrazach, które widzieliśmy razem w moim śnie. On się dziwi i pyta, czy byłam już kiedyś w Sierpcu. Przecież wie, że nie... Chodzimy po mieście i wszystko jest dokładnie tak jak we śnie. A później pojawia się Janusz. I tak kilka razy...

Może to dlatego, że ostatnio zaczęłam myśleć o Szymonie? Myśleć o tym, co mu powiedziałam na pożegnanie. O tym, ze przyjadę do niego jak tylko będę mogła i udowodnię mu, ze nie miał racji... 


Historia pewnej znajomości...
Szymona poznałam na czacie wp ‘książka’. Rozmawialiśmy kilka razy na ogólnym. Dyskusje były dosyć ciekawe. Któregoś dnia on zagadał na priv. Miałam wtedy 14 lat, masę kompleksów, poczucie braku akceptacji i zrozumienia wśród rówieśników i dorosłych oraz manię czytania. On – inteligentny16latek, człowiek, który rozumiał moją pasję – książki. Jego ulubionym zespołem był Hey. Bardzo szybko zakochałam się w Hey’u i, jak nietrudno się domyślić – w Szymonie. Wiedział o tym, sama mu się przyznałam. Nie był zachwycony. Tłumaczył, że dzieli nas prawie 300 km. Ale ja czułam, ze łączy wszystko inne. Wiele razy się sprzeczaliśmy o moje uczucie. Wmawiał, że nie mogę kochać. Byłam innego zdania. Ale nie zadręczałam go tym faktem. Czekałam. Żyłam myślą, ze o 22.00 wejdę na czat, zobaczę jego nick  i kolejny raz rozmowa przeciągnie się do późna w nocy. Z czasem przerzuciliśmy się na gg. Imponował mi. Uwielbiał filmy, teatr, kino. Starałam się go doganiać. Czytać to co on. I jeszcze więcej. Żeby go zaskoczyć. Że chociaż ‘smarkula’, to inteligentna. Przy tym cały czas twierdziłam, że jestem głupia i gruba. Przy wzroście 170 cm ważyłam ok. 60 kg. Wymieniliśmy się zdjęciami. Zadzwonił w Boże Narodzenie. Gadaliśmy pół godziny, drugie pół grał mi na pianinie kolędy ( kilka lat chodził do szkoły muzycznej ). Moje smarkate serducho bilo mocniej za każdym razem, kiedy słyszałam jego glos... Któregoś dnia oznajmił, ze będzie w Lodzi, tylko 90 km od mojej wioski. Chciałam jechać, spotkać się, za wszelka cenę. Nic z tego. Rodzice byli nieugięci. Przez cały okres znajomości sytuacja powtórzyła się kilkakrotnie... Kłóciliśmy się, oczywiście. Kilka razy dosyć ostro. Były ‘ciche dni’. Ale zawsze po jakimś czasie któreś wyskakiwało z tekstem w stylu ‘hej, co słychać, co czytasz?’. I było wiadomo, że już jest ok. Po lekturze ‘Mistrza i Małgorzaty’, Szymon wymyślił sobie ‘swoja Małgorzatę’. Ideał kobiety. I cały czas mocno wierzy, że ją spotka, Ale nawet wtedy nie będzie z nią – bo zawsze znajdzie coś, do czego się przyczepi. Jest egoistą. Jest. Wiem o tym. Ale był ‘przy mnie’ w ważnych chwilach. Był moim najlepszym przyjacielem. Cały czas miałam nadzieję, ze kiedyś się spotkamy i może wtedy... 8 września 2002 umarł Kamil. Nienawidziłam w tym momencie boga, ludzi, siebie, Kamila i całego świata. Wypłakałam się Szymonowi w słuchawkę. Uspokoił trochę. Kilka dni później na pewnym Forum zaczęłam rozmawiać prywatnie z Januszem. I w tym momencie mamy przeplatające się wątki. Można by powiedzieć, że rozpoczyna się...

Historia pewnej miłości...
W tamtym okresie do Janusza i mnie najlepiej pasowało określenie ‘dwoje połamanych przez życie ludzi szuka kogoś, komu może się wyżalić’. Ja – w żałobie po bracie ciotecznym, on - w depresji. Ja – prymuska ‘od zawsze’, walcząca z rodzicami o zgodę na naukę w najlepszym liceum w Łodzi, on – powtarzający maturalną klasę maniak komputerowy. Wydawało się, ze rożni nas wszystko. Łączyła... samotność? Z czasem rozmawialiśmy coraz więcej i więcej... Ale Szymon nadal był dla nie bardzo ważny. Z Januszem zaczęliśmy gadać przez telefon. ‘Zakochał się’ w moim glosie. Zaczął nieśmiało mówić, ze mu na mnie zależy. Że kocha mnie. Po takim wyznaniu od razu dodawał, że kocha ‘jak siostrę’. Nie chciałam tego uczucia. Tak samo jak Szymon nie chciał mojego. Dlatego rozumiałam smutek Janusza, ale... Cóż mogłam poradzić na to, ze dla mnie ideałem faceta był Szymon? Pod moim wpływem Janusz przestał poprawiać sobie nastrój piwem. W ferie pojechałam do Asi – ‘niby - cioci’. Wpadłyśmy na genialny pomysł - po cichu miałam spotkać się z Januszem. Splot wydarzeń sprawił, ze on spóźnił się na pociąg, a po mnie niespodziewanie przyjechali wcześniej rodzice. To go zdołowało do tego stopnia, że będąc na lekach antydepresyjnych, upił się. Rozmawialiśmy wieczorem na gg. Zaczęliśmy się sprzeczać. wtedy on... rozwalił ręką szybę w drzwiach. Wylądował w szpitalu, a ja zaczęłam zdawać sobie sprawę z tego, jak bardzo stał mi się bliski przez te kilka miesięcy. Pierwszy raz pozwoliłam sobie na myśl, że zakochałam się w tym niższym ode mnie o 3 cm niepozornym chłopaku... Szymon wyczuł, ze coraz bardziej interesuję się ‘tamtym’. Pytał się jakby troszeczkę zazdrosny. Nie wiedziałam co robić. Nie wiedziałam, co naprawdę czuję. Kogo kocham. Kogo chcę. Janusz wrócił ze szpitala. Zadzwoniła do mnie jego mama, Alinka. Od tamtej pory wspiera mnie, mailujemy, dzwoni do mnie, kiedy mam poważny kłopot. 12 marca gadaliśmy z Januszem przez telefon. Było grubo po 2 w nocy. Kłóciliśmy się o coś, on się rozłączył, a ja wysłałam mu smsa o treści.. ‘kocham Cię, idioto!!’. Od tamtego mesa jesteśmy parą. Szymon przez dłuższy czas zachowywał się naprawdę dziwnie. Czasami wydawało mi się, ze jakby zależy mu na mnie. Starał się pokłócić mnie z Januszem. Wmawiał, ze to nie jest facet dla mnie. A później gadał o swej wyśnionej Małgorzacie, o tym, ze tylko ją mógłby kochać. Cały czas twierdził, ze jestem z Januszem tylko po to, żeby wzbudzać w nim zazdrość. Właściwie nigdy nie powiedział mi szczerze, jak jest między nami. Zezwalał łaskawie, żebym obdarzała go uczuciem. W zamian nie chciał mi go dawać. Janusza nie znosił. A Janusz nie cierpiał jego. Pomiędzy nimi byłam ja. Kocham Janusza. Nie chcę go stracić. Ale nie chciałam też stracić Szymona i chociaż tej przyjaźni, która była. Jednak w momencie, kiedy dwa miesiące temu Szymon posunął się do stwierdzenia, ze przespałabym się z nim, byleby tylko zaczął mnie kochać, kiedy stwierdził, ze cały czas się bawię... powiedziałam wtedy: ‘przykro mi, ze dla ciebie te dwa lata były tylko zabawą, przykro mi, ze aż tak się mylisz... pa...’.
Nie rozmawiamy teraz ze sobą. Kocham Janusza. Od września oboje będziemy uczyć się w Lodzi. Ja dostałam się do LO, a on do Wyższej Szkoły Sztuki i Projektowania.

Mam cały czas jakąś malutką nadzieją, ze kiedyś pogodzę się z Szymonem. I będziemy przyjaciółmi, albo chociaż – znajomymi...

wtorek, 29 lipca 2003

Jestem wyrodkiem...

...i mam to gdzieś. Tak. Tak właśnie.
Zupełnie przypadkowo usłyszałam, że mama rozmawia z babcia o mnie. Więc już całkiem nieprzypadkowo poczekałam, aż skończą. W sumie nie powiedziały sobie nic nowego. Tylko po raz kolejny czuję się w jakiś tam sposób zdradzona przez mamę.

‘...no to co mam z nią zrobić, już jej nie wychowasz, co ja ci poradzę, że jest taka głupia i uparta! Co ja ci poradzę, ze nie ma szacunku dla starszych! Co ja ci poradzę, że nic nie robi, tylko wlezie w internet albo w książkach siedzi! Co ja ci poradzę, że tak się na tą Łódź uparła!...’ ...i tak dalej...

Zabolało. Mimo wszystko. Jednak zabolało. Chociaż gram twardzielkę. I olewam co mówią, czyli nie mam szacunku dla starszych. Zabolało, mamo, ze jak zwykle co innego mówisz przy mnie, a zmieniasz zdanie o 180 stopni przy reszcie.

Paulina wróciła z obozu żeglarskiego. Z noga w gipsie. Marudziła mi dwie godziny. Że nikt jej już tutaj nie lubi. Że czuje się obca i taka okropna pustka wokół. I fajki rzuca. Pożyczyła Heyowe ‘Fire’ i cztery książki. Bo czuje się tak okropnie. Nie ma ochoty na spotkania z ludźmi. Nie wie co z rękoma robić. To będzie czytać. Oczywiście jak tylko wyszła i spotkała cala swoja bandę, humor jej się poprawił. Tego właśnie w niej nie lubię. Póki jest ze mną - ok. A kiedy zobaczy tych głupków, którzy potrafią ja wyzwać od dziwek i pijaczek, od razu ma mnie w dupie.
Jak większość ludzi zresztą.

Jeszcze bardziej tęsknie za Januszem. czuje ta różnice wynikająca z faktu, ze dzieli nas nie 150 km, a jakieś 500...  Wczoraj był pierwszy od mniej więcej pół roku dzień, kiedy nie gadaliśmy nawet chwile przez telefon. zasnęłam czując przeraźliwą samotność. I strach. Irracjonalny strach ogarniający mnie zawsze kiedy jest ciemno...

Przyjdź do mnie teraz, czekam...

‘Dotykam twoich ust, palcem dotykam brzegu twoich ust, rysuje je tak, jakby wychodziły spod mojej ręki, jakby twoje usta po raz pierwszy miały się otworzyć, i wystarczy, bym zamknął oczy, aby zamazać to wszystko i zacząć od nowa; za każdym razem tworze usta, których pragnę, usta wybrane pośród wszystkich, w absolutnej wolności przeze mnie wybrane, aby moja ręka narysowała je na twojej twarzy, a które przez niezrozumiały dla mnie przypadek dokładnie odpowiadają twoim ustom, uśmiechającym się pod moimi palcami.’
( ‘Gra w klasy’ Julio Cortazar )


Chce być z nim teraz. Teraz teraz właśnie teraz, teraz mam ochotę poczuć na sobie jego niecierpliwe ręce, pod bluzka, w spodniach, usta przy ustach, jego wargi na szyi piersiach brzuchu udach, chce czuć ciepło czarną pumę pot... Całować każdy zakamarek jego ciała i czuć, że jesteśmy najbliżej jak tylko być można...

‘I jeżeli całujemy się aż do bólu – jest to słodycz, a jeżeli dusimy się w krótkim, gwałtownym, wspólnie schwyconym oddechu – ta sekundowa śmierć jest piękna.’
( ‘Gra w klasy’ Julio Cortazar )


Mówisz, że jestem twoim powietrzem. I tak często narzekasz, ze brakuje we mnie tlenu.

Ta sekundowa śmierć, kiedy łapiemy swoje oddechy, kiedy się mieszają... I już nie wiemy, czy twój jest moim czy mój twoim... Kocham to uczucie. Wybacz, ze bywam podła...

Moja mama uważa, ze mając 16 lat, nie wiem, co to miłość. Nie wiem, co to prawdziwe uczucie. Jestem dzieckiem. Ona nie wie, że potrafię kochać. Naprawdę. Nie wie, że kocham. Również fizycznie. Jeszcze długo się nie dowie. Skoro nie potrafi zdobyć się na szczerość ze mną. Ja również nie poczuwam się do tego wobec niej. 

poniedziałek, 28 lipca 2003

Jestem wredną wiedźmą.

Mam już jednego bloga. Ale jego adres mają moi znajomi. I nie mogę być na nim 100% szczera. Nie mogę napisać całej prawdy, żeby nie zranić swojego faceta. Żeby nie obrazić koleżanki. I tak dalej. Tutaj mogę być sobą. Czyli wredną wiedźmą.