środa, 31 marca 2004

.

Nie wiem kiedy będę. Nie wiem, kiedy napiszę coś sensownego.
Na razie bujam się między snami o J. a P. z przewagą P., wpadłam w rytm sprzątaniowo - naukowy i udaję, że wcale za domem nie tęsknię.

Nowe dwa kolczyki w uchu lewym i rude włosy. O.

wtorek, 23 marca 2004

Chyba.

‘Po-da-ruj mi coś cze-go nie 
zdobę-dę sama,
a wte-dy ja sze-pnę ci
możesz mnie dotknąć

może pozwolę ci byś ze mną budził się
może powiem ci jakie lu-bię wino
może pozwolę ci zapalić świeczkę gdy
w pewna zimową noc
zga-śnie światło.’
( Hey )

Naprzemian z Nosowską, która, jak twierdzą niektórzy, wprowadza mnie w psychodeliczny nastrój.

Jest dobrze jest dobrze jest dobrze jest dobrze jest...

...super, więc o co mi chodzi?

Wściekłam się, że wszystkie długie spódnice, które mi się podobały z ledwością sięgały moich łydek. I ta czarna, na którą się tak strasznie napaliłam, że tylko ta i żadna inna, była świetna, ale jakieś 20 cm za krótka. Dlatego zamierzam wysmażyć odpowiednie pisemko i zaapelować do krawieckiej braci – proszę, szyjcie ciuchy dla ludzi mających ponad 175 cm wzrostu ( długie nogi, długie nogi! )...
Joasiu, Madziu – informacja, którą podało radio kilka dni temu, tą z której miałyśmy taki straszny ubaw – że niby w tym sezonie modny będzie róż, pomarańcz, zieleń i żółć i wszystko, byle jaskrawe – to prawda! Nawet czarne bluzki oszpecone są jakimiś jarzeniowymi wstawkami. Makabra.
Żeby wygrzebać coś bardziej normalnego i w swoim nijakim stylu przegoniłam babcię przez kilka hal ( mama odpadła po dwóch pierwszych i kolejny raz powiedziała, że ostatni raz robi ze mną zakupy ), wymęczyłam psychicznie kilkunastu sprzedawców i przy okazji siebie. Bo to jest tak, że ja nie wiem czego chcę ale zdecydowanie wiem czego nie chcę!
*
Zamierzam się podobać. Sobie. Jaśkowi? No, może. P. Tak, P. Jemu szczególnie. Chociaż to i tak bez sensu, bo skoro jesteśmy przyjaciółmi, to chyba wszystko jasne i w miarę oczywiste. Co nie zmienia faktu, że zależy mi na jego opinii. Może dlatego śni mi się ostatnio. Za często trochę jak na przyjaciela. Niemniej cieszę się, bo przynajmniej wtedy mam u niego jakieś szanse.
Nie! Nie myślę o zdradzie J.! Ale... Niekonsekwentna jestem. Jak już z nim zerwałam, to mogłam się trzymać. A nie. Mięczak. To nie jest łatwe. Odejść od człowieka, z którym przez ponad rok dzieli się siebie. ‘Dajmy sobie jeszcze jedną szansę!’ Daj-my.
*
I jutro farbuję włosy. I do kosmetyczki idę – dodatkowy kolczyk w uchu. A może dwa.
Mama: aleś mi się rozbrykała w tej Łodzi.


No ba.

środa, 17 marca 2004

.

glanyszmacianatorbapustekarki.
'Dwa nie wysłane listy trzy nie napisane słowa'

niedziela, 14 marca 2004

Plątanina.

Zostałam na weekend w Łodzi. Że niby się uczę. Dwa razy w tygodniu korki z chemii, z fizyki, do tego matma. I proszę efekty - ( humanistka ) 3 z odpowiedzi z polskiego, ale pewne 4 z klasówki z chemii i 4+ z biologii. Świat się kończy.
.
Kryzys został chwilowo zażegnany. Pozornie. Bo jak powiedział kiedyś niejaki Szymon, ja muszę zrobić sobie centralną dramaturgię. Och. Mężczyźni.
Janusza zachowanie doprowadza mnie do szewskiej pasji. Nie będę tolerować szantażu emocjonalnego. Mam dosyć jego chorej zazdrości i usilnych prób kontrolowania mnie na każdym kroku. Chociaż z drugiej strony... W piątek mieliśmy rocznicę. Dostałam bukiet czerwonych tulipanów, poszliśmy do kina, później spałam u niego... Przypominałam sobie jak było kiedyś, na początku, jak chcieliśmy siebie zachłannie, jak wykorzystywaliśmy każda chwilę, żeby tylko być bliżej i czuć się bardziej. Nie wiem. Zaplątałam się. Nie ufam mu jak dawniej, okłamał mnie wiele razy, nie powiedział, że wagaruje i zupełnie olewa szkołę. Chyba jednak chcę, żeby pojechał do Warszawy. Może tam się obudzi i zacznie coś robić. Może powinnam za nim zatęsknić i wtedy wróci mi zdolność kochania go. A teraz... teraz pojawił się ktoś. Nazwijmy go na razie Iksem. Iks właściwie jest od dawna, ale przyciąga moje spojrzenie od pewnego poniedziałku. Renata radzi mi zaprzyjaźnić się i wybadać sytuację. Ale ja już mam wrażenie, jakbyśmy się znali od tak dawna, tak, że żadnych zahamowań, 100% szczerości. Nie wiem. No nie wiem. Nie będę działać pochopnie i bezmyślnie.
.
Tak naprawdę to ja boję się być sama.
I spać sama też się boję.

niedziela, 7 marca 2004

Poddaję się.

Jeżeli w ciągu najbliższych dwóch tygodni dostanę niedostateczną z matmy, chemii i fizyki, i jeśli dostanę tróję z biologii, ze sprawdzianu, na który się NAUCZYŁAM – pierdolę I LO i przenoszę się do innej szkoły. I szkoda mi będzie tylko francuskiego.

Nie daję rady być w tej szkole. Za dużo mnie to kosztuje zdrowia i nerwów. Bo nigdy w życiu nie byłam tyle chora, co przez ostatnie pół roku. Nie warto chyba.
Przeliczyłam się. Wcale nie jestem silna. Ani mądra.
Najwidoczniej Łódź nie jest moim miejscem. I jeśli kiedyś będę miała wybierać studia, jedno jest pewne – wszędzie, tylko nie TAM. Nigdy więcej tego koszmarnego miasta.
I nazwij mnie tchórzem. Nazwij. Ale najpierw postaw się na moim miejscu. I będąc normalnym człowiekiem przeżyj tą szkołę. Wtedy postawie ci pomnik i publicznie przyznam, że jestem idiotką. A teraz pozwól mi się pogrążyć. Bo muszę wrzucić kilka rzeczy do plecaka i wyjść na przystanek. I dojechać do Dworca Łódź Fabryczna. I mieć w sobie tyle samozaparcia, żeby wstać i pójść w poniedziałek do szkoły, ze świadomością, że na drugiej lekcji jest fizyka. A we wtorek sprawdzian z matmy.

Do widzenia się z państwem.
Wrócę, jak będę. Jeśli.

Poddaję się.


Jeżeli w ciągu najbliższych dwóch tygodni dostanę niedostateczną z matmy, chemii i fizyki, i jeśli dostanę tróję z biologii, ze sprawdzianu, na który się NAUCZYŁAM – pierdolę I LO i przenoszę się do innej szkoły. I szkoda mi będzie tylko francuskiego.

Nie daję rady być w tej szkole. Za dużo mnie to kosztuje zdrowia i nerwów. Bo nigdy w życiu nie byłam tyle chora, co przez ostatnie pół roku. Nie warto chyba.
Przeliczyłam się. Wcale nie jestem silna. Ani mądra.
Najwidoczniej Łódź nie jest moim miejscem. I jeśli kiedyś będę miała wybierać studia, jedno jest pewne – wszędzie, tylko nie TAM. Nigdy więcej tego koszmarnego miasta.
I nazwij mnie tchórzem. Nazwij. Ale najpierw postaw się na moim miejscu. I będąc normalnym człowiekiem przeżyj tą szkołę. Wtedy postawie ci pomnik i publicznie przyznam, że jestem idiotką. A teraz pozwól mi się pogrążyć. Bo muszę wrzucić kilka rzeczy do plecaka i wyjść na przystanek. I dojechać do Dworca Łódź Fabryczna. I mieć w sobie tyle samozaparcia, żeby wstać i pójść w poniedziałek do szkoły, ze świadomością, że na drugiej lekcji jest fizyka. A we wtorek sprawdzian z matmy.

Do widzenia się z państwem.
Wrócę, jak będę. Jeśli.

piątek, 5 marca 2004

Dziadek Dostojewski wprowadził mnie w Idiotyczny klimat, Nastasjo Filipowna!

Stukam w klawiaturę. I tak. Zdanie. Jedno, drugie. 
Backspace.

‘Kiedy poobcinam paznokcie albo umyję głowę, albo nawet teraz, kiedy pisząc, słyszę burczenie w brzuchu, znowu mam uczucie, że moje ciało zostało za mną ( nie popadam w łatwe dualizmy, ale mimo to widzę różnicę między mną a moimi paznokciami )
że jakoś niedobrze jest z moim ciałem, ze za dużo go lub za mało ( to zależy ).’
( rozdz. 80 ‘Gra w klasy’ )


A na kolację tabletka ciemnozielona, biała i dwie pomarańczowe. Można by z nich twarz ułożyć. Tylko kolory nie takie.
Chyba dietę mam nieodpowiednią. Dziś od rana pół tabliczki czekolady i butelka pepsi - jako że w ramach oszczędności nie wykupiłam na piątki bursowego wyżywienia ( książek kilka wypatrzyłam. Drogie są, o. ). Ale ćśśś....!
Blada jestem. Oblej mnie syropem poprawiającym odporność, wywinęłam się zapaleniu płuc, taki słodki. I bądźmy cudownie niepoważni. Kochajmy się w kuchni, przypalmy frytki, przepytaj mnie z francuskich słówek, oglądajmy razem Scooby Doo, co nowego u niego, co nowego u nas, a nic, stare dzieje wszystko, strona o podanym adresie nie istnieje, co było a nie jest nie pisze się...
Z rejestru strasznych snów.

Nie dziś, kochanie,
boli mnie głowa.