sobota, 8 maja 2004

Nieprzyzwoita.

Popisałam się inteligencją i zostawiłam brudne spodnie w bursie. Czyli nie mam co na siebie włożyć. Będę latać z gołym tyłkiem. 

+ zauważyłam brak ludzi, z którymi mogłabym w tej właśnie chwili porozmawiać, na takim gadu gadu chociażby. I w ogóle również.

+ chciałabym, żeby A. mógł mnie teraz objąć. I uśpić. Mizianiem. Hmm...
No dobra, mam na niego ochotę. 

piątek, 7 maja 2004

‘Styczeń luty maj gdzieś zgubiłam marzec’...

Trwam sobie w Łodzi, belle ville, ble. To tu to tam. Czas przecieka mi między palcami. Sama nie wiem co kiedy się dzieje, i przecież ‘wczoraj był wrzesień’. Przegapiłam pierwsze ząbki Ewy. Zapomniałam o blogu. Muszę zwolnić.
.
Zbieram do pudełka po butach rzeczy z inicjałami J.L. tak żeby w jednym miejscu na zawsze na niepamięć były. ‘Oto mężczyzna oto kobieta, nikt nie uwierzy że się kiedyś kochali’.
.
Obecnie i od miesiąca pełna Arturowych myśli. Zataczam się pijana szczęściem. A mój stosunek do alkoholu nieuregulowany. Rozbieram. Rozbieram wszędzie, wzrokiem sobą myślami. Błądzę. Palcem. Po skórze. Wszędzie. I pamiętaj, że ‘tego dnia czystość została pogrzebana, razem z nią legł wstyd’, więc nie dziw się, że tak a nie inaczej postrzegam pewne sprawy, bo dla mnie seks, to jest...
.
Czarna. Od stóp. Bo lubię i bo żałoba. Dziadek miał 90 lat. Ale każdy dzień byłby zły i według mnie nieodpowiedni, chociaż w sumie każdy był równie dobry a może nawet najlepszy. 3 maja. Nie sądziłam, że będę płakać.
.
Mam więc usprawiedliwienie swej nieobecności na Paulinowej osiemnastce, która właśnie trwa. Tak serio, to obca mi jesteś i taka nie ty, a może zawsze byłaś, tylko ja myślałam inaczej. Kiedyś chyba by mnie bolało. Teraz raczej obojętne.
.

Ostatnio przylepiłam na swej słynnej ścianie kartkę z tekstem Pidżamy Porno:

‘Naprawdę raz zobaczyłem anioła
Podziurawiłem mu skrzydła
Brzydła mu twarz od kolejnych uderzeń
Aż wokół stłukły się lustra’

I tylko czasami chce mi się krzyczeć. Ale jest dobrze, jest tak dobrze, że chwilami boję się obudzić. Niech trwa.
.
Nie zwracam uwagi na fizyczny ból, którym moje ciało sygnalizuje, że coś w nim nie gra.
Bo ja lubię, lubię...?