poniedziałek, 29 stycznia 2007

Czekolada śmietankowa z orzechami laskowymi.

‘Skierowania do poradni nefrologicznej nie ma sensu dawać, dostałaby się pani najwcześniej za rok.’

A to Polska właśnie…

Zaczynam mieć wrażenie, że oni mi nie wierzą. Ponieważ USG wyszło, o dziwo, zupełnie w porządku. Przecież nie wymyśliłam sobie do cholery tego bólu ani sikania krwią!
Wcale nie czuję się dobrze, kiedy mam atak.
I kilka osób miało okazję widzieć mnie w stanie nerkowego rozwalenia. Doprawdy, gdybym udawała, powinni dać mi wszystkie możliwe nagrody za aktorstwo.

Nie chce mi się nawet myśleć o tym.
Powtórka badań odłożona na chwilę, w której będzie źle.

Doskonale. Gdy będę zginać się w pół i biegać do łazienki co pół minuty.
Proszę, teleportujcie mnie wtedy do przychodni w Śródmieściu.
.
.
.
Poprawiam sobie nastrój czekoladą choć chciałam się odchudzać, wypluwam płuca, zamiast ograniczać fajki.

Mrużę powieki nieprzytomnie, fonetyka wisi jak kat.

…o kurwa. Żona zadzwoniła. Właśnie powinnam zaliczać łacinę. Na śmierć zapomniałam.
Pięknie. Idę pierdolnąć się w łeb.
Czy zawsze, kiedy już mam wrażenie, że wychodzę na prostą, muszę tak beznadziejnie spieprzyć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz