wtorek, 23 stycznia 2007

Sprawy bieżące i nudne. A jednak ważne.

Już zapomniałam, jak ciepłe są usta. Nie pamiętam jak smakujesz, jaki masz zapach. Nie wiem nawet jakie to uczucie, kiedy twoje dłonie przesuwają się miękko po rozpalonej skórze.
Zapomniałam.
Tak jest łatwiej, lepiej.
Ciszej.
.
.
.
Ewunia zadzwoniła.
Opowiadała o wizycie w szpitalu i pobieraniu krwi.

Martwię się, mała ma złe wyniki.
Moje mieszczą się w normach, choć miejscami tu dolna granica tam górna.
W przyszły poniedziałek już wszystko będzie jasne.

A ty jedz, mała paskudo. Ty musisz być zdrowa.
Nie bierz przykładu z siostry.
.
Walczę na uczelni.
Trzymam się pazurami.

Chapeau bas dla dr. P. i jego wyrozumiałości.
Literaturę zaliczę w lutym.
A mógł zwyczajnie skreślić mnie z listy…
Niezbadane są drogi, którymi chadzają enigmatyczni i ekscentryczni wykładowcy w czerni od stóp do głów.

Cudacznie, że oblewam praktyczną, do której ryłam pół nocy, za to dostaję eleganckie tróje, gdy uczę się na hiszpańskim albo wykładzie ze wstępu do literaturoznawstwa.

I teraz to już raczej wykopać się nie dam.
Po sesji zrobię jako takie porządki z nerką.
Jakoś będzie.
Do przodu. Przecież potrafię.
.
‘Śnieg!’ – zakrzyknęła Żona, zerkając w okno.
No, prawie. Powiedzmy, że niemal śnieg.

Za to zdecydowanie mróz i zimno, kiedy biegnę prosto z łóżka na poranny spacer z Iskrą.
.
.
.
Co to jest, resztka zdrowego rozsądku?
- Coś, co zmusza do świadomości, że nastu lat czasem nie da się tak do końca przeskoczyć.

k., nie szalej.
Bo znowu będziesz gorzko tego żałować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz