wtorek, 12 grudnia 2006

. (sza)

Ubóstwiamy noce gdy wersje robocze zapisują tylko ostatnią kropkę z kilometrowych maili, ubóstwiamy noce przepełnione mandarynkami i czekoladkami od babci, gryzące w oczy dymem, bolące nerką, otumanioną głową, niby-ciszą mieszkania przypisaną blokom tuż obok ulicy, ostatnie tramwaje.
Bose stopy wystają spod kołdry, leżą na stole, rytmicznie manewruję, by nie zrzucić butelki z bambusem, pies doprasza się pieszczot, wszystko-poza-mną, liczy się tylko bambus, butelka, pies, odbijające się w szybie światło, głos błąkający się w najgłębszych zakamarkach, pełna wspomnień.

Pas assez de toi!

I jak znam życie, nie pojawię się jutro na uczelni.
I wcale nie jest mi dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz