niedziela, 24 grudnia 2006

‘A nadzieja znów wstąpi w nas.’

- R. próbował popełnić samobójstwo, słyszałaś? – mama wiedziała, że takie informacje elektryzują jej najstarszą córkę.
- Nie, skąd niby. A dlaczego, coś wiadomo?
- On zawsze miał źle w głowie.
- Co chciał zrobić?
- Powiesić się. Pilnują go teraz.
- Przecież wiesz, że jak będzie chciał to i tak to skończy.

.
- Kretyn! – rzuciła Młoda.
- Kto Kretyn? R.? Bo?
- Bo kto normalny chce się zabić?
- Młoda, rozpatrujesz w złych kategoriach. Najłatwiej tobie, nie będącej na jego miejscu, powiedzieć wszystko wyjaśniające ‘kretyn’. I już, nie trzeba się zastanawiać, zakładamy ‘kretyn’, patrzymy z pogardą i dalej, nas to nie dotyczy. Kamil też był kretynem?
- Nie, nie był.
- A widzisz, idąc tokiem twojego rozumowania najwyraźniej się do nich zaliczał. A ja jestem gotowa wydrapać oczy każdemu, kto spróbuje mówić o nim w ten sposób. Jakieś wnioski?
- No to o co w tym wszystkim chodzi?
- Może, że R., tak jak Kamil, ma problemy o których nic nie wiemy? I może nie ma do kogo zwrócić się po pomoc?
- To co trzeba zrobić?
- Rozmawiać. Jak ja z tobą, teraz. Myślisz że czemu nie zastanawiałam się nad tym, że dostanę opierdol od mamy jak przyjdzie rachunek, tylko zadzwoniłam do Olgi i przez kawał czasu tak po prostu słuchałam jej płaczu, a potem do niej mówiłam?
- Wiedziałaś, że ona cię potrzebuje.
- Brawo.
- k., porozmawiaj z nim.

.
Zrobiło mi się ciemno przed oczami.
‘Porozmawiaj z nim’… Aż za dobrze pamiętam dzień, w którym padły te słowa. Godzinę później usłyszałam przerażające ‘Kamil wisi!!’ wykrzyczane przez mamę, mamę która godzinę wcześniej powiedziała ‘porozmawiaj z nim’, kiedy jeszcze nikt z nas nie wiedział…
Nie zdążyłam, nie zdążyłam, Braciszku…
.
.
.
Siedziałam dalej nad stroikami, wplatałam bombki na drucikach między gwiazdy betlejemskie, jak co roku o tej porze w głowie miałam ‘Kolędę dla nieobecnych’, po cichu nuciłam.
Nadzieja…?
.

- Są ŚFIĘTA, Kasiu! – uradowana Ewa wpadła do pokoju z impetem trzaskając drzwiami, aż zadrżały powieszone zamiast firanek muszelki, Iskra poderwała uszy z poduszki a kot zrobił minę z serii ‘ssso jessst, kurfffa…?’.
Ja zaś podniosłam wzrok znad klawiatury i uśmiechnęłam się do małej.
- Tak, Ewuniu, są Święta.
.
Wam wszystkim, ciepłych.
Spokojnych.
I dużo sił, w każdym kolejnym nowym roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz