środa, 27 grudnia 2006

Me gustas tu.

‘Me gusta la mañana, me gustas tu.
Me gusta el viento, me gustas tu.
Me gusta soñar, me gustas tu.
Me gusta la mar, me gustas tu.
Me gusta la lluvia, me gustas tu.
Me gusta volver, me gustas tu.
Me gusta la noche, me gustas tu.
Me gusta camelar, me gustas tu.
Me gusta la guitarra, me gustas tu.
Me gusta la canela, me gustas tu.
Me gusta el fuego, me gustas tu.
Me gusta la castaña, me gustas tu.’
( Manu Chao )

Cię, Ciebie.
.
.
.
Dotarła dziś kartka z życzeniami świątecznymi od A.
Nie wiedziałam, jak zareagować.

‘k., po co? Nie drap już kocie. Jest Maciek.’
- masz rację, Natalio.

Iskra chciała na spacer, wybrałyśmy się wreszcie na cmentarz.
Siedziałam na ławeczce obok pomnika Kamila, czarna płyta i czerwona róża, zanoszę mu zawsze, albo białą.
W pobliżu kościelny z zięciem wykopywali nowy grób, przeszkadzali nam w dyskusji bez wypowiedzianych słów, więc zapaliłam jeszcze znicze u prababci, a wtedy zaczęły się tamte smsy z A., zaczęły i skończyły bardzo szybko.
Szłyśmy sennymi uliczkami niby-zimowego Ż., zauważając, że od poprzedniego razu wycięli stare drzewa przy placu 900lecia i kieleckiej trasie. Patrzyłam w oszronioną trawę, gdy nagle wyrosła przede mną zakapturzona postać, wołająca ‘sieeema, k.!’.
Och.
I właśnie tego mi było trzeba.
( - fajki na placu zabaw ).
.
.
.
A kot
na kolanach

nocna lampka
pies przy stopach

hiszpańskie słowa
i cisza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz