wtorek, 7 marca 2006

Sztuczny sen. W brązowej polewie.

Tak bardzo chcę normalnie spać!
Zawsze kochałam sen, kocham nadal, czemu nagle i on mnie nie chce…?
.
Jeszcze 57 dni. Z czego 50 do rozdania świadectw. W tym 30 dni szkolnych, reszta w domu. 50 dni to 1200 godzin, 720 godzin w Łodzi, planowo 172 godziny w szkole.
A potem jeszcze 5 dni przez mękę.
I będę wolnym człowiekiem.
Wielki spokój.
.
Doponiedziałkowe rozstanie z hematytem przeżywam boleśnie. Wwąchuję się w białego hiacynta od mamy, masuję łokieć. Zarobiłam dwie piątki na francuskim. Artur wpadł na chwilę oddać książkę, pochwalił się oceną z polskiego. Naprawdę się ucieszyłam.
Naprawdę.
I nawet na chwilę uśmiechnęłam.

Spokojniej dziś, kolejny kryzys minął po rozmowie z czarodziejskim Teodorem.
’…spakuj jego i ją do pudełek, osobnych, i pozwól im odpłynąć z prądem rzeki. Pozwól im. A to jak dalej potoczą się ich losy, to już będzie dalekie…’
…dalekie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz