niedziela, 12 marca 2006

Shiny happy me i nagły wybuch wściekłości.

Włączony telewizor i moja delikatna aluzja, coś o odczuciu niepohamowanej konieczności nabycia stoperów, bo ja chcę się uczyć a do tego potrzebuję ciszy, więc żeby się odciąć, koniecznie. Aluzja skwitowana milczeniem. Reakcji brak. Decyzja o jak najszybszym zakupie stoperów podjęta.
.
Dużo weekendowych rozmów z wieloma osobami, mniej i bardziej bliskimi, jeden wspólny wniosek – jego strata. Świadomość, że to musiało się tak skończyć nie jest pocieszająca, ale pozytywne, że już przyjęłam całość do wiadomości, przewałkowałam wzdłuż i wszerz, wszystko sobie wymyśliłam i wiem co dalej.
Dalej – do przodu!
Cel - świadectwo ukończenia szkoły z czerwonym paskiem. Mało realne, ale nie niemożliwe. A jako że powtarzam sobie często teodorowe afirmacje… ‘Zawsze staję na wysokości zadania.’. I uda się!
(Tak, tak, tu chodzi o to żeby zobaczyć najpierw minę Artura. A potem rodziców. Babuni. I swoją własną.)

Organizm uspokojony wrócił do starego rytmu, czego dowodem są dzisiejsze dwie kawy z mlekiem i ziewanie nad przepysznym babcinym jabłecznikiem. Jestem… śpiąca, bo nie było popołudniowej drzemki. Trzeba to będzie jutro nadrobić, gdzieś między wizytą na Lumumbowie u Zamtuza, expose z francuskiego a ‘Innym światem’.

Wzięłam się dziś wreszcie za przygotowania do ustnej z polskiego. Zamurowało mnie z wrażenia kiedy zobaczyłam półki z książkami w pokoju Gosi. Błyskawicznie złapałyśmy nić porozumienia, wymyślenie lektur do mojego niebanalnego tematu – ‘Literackie motywy i obrazy samobójstwa w twórczości wybranych pisarzy europejskich’ (nikt się nie dziwi, prawda?) nie trwało długo, wstępny plan działania został nakreślony, teraz tylko piorunem przeczytam co trzeba (do smaku ‘Zagadnienie śmierci w filozofii analitycznej’ rozdział ‘Moralne aspekty samobójstwa’ oraz ‘Racjonalność i irracjonalność lęku przed śmiercią’) i wio.
Nieznany wcześniej ‘Pokój samobójcy’ Szymborskiej wylądował w trybie natychmiastowym na ścianie przy bursianym łóżku.

A wieczorem, wieczorem ogromna niespodzianka, informacja na gg, że Arsen już jest wiadomy, pewny, że będzie… Tak, proszę państwa! Zakochałam się!
Odbiorę go dzień po urodzinach, będzie moim prezentem. Ode mnie. Dla mnie. Mój cudowny, słodki i najprawdziwszy facet…

Dziwnie się czuję, bo ludzie ostatnio mnie lubią i… mówią o tym. A naprawdę ciepło, kiedy słyszę tyle miłych słów. I jeśli chociaż połowa jest prawdą, to powinnam się cieszyć, bo mam przyjaciół…

Siedzę od dobrej godziny z laptopem na kolanach i słuchawkami w uszach. I śmieję się. Śmieję się do monitora. I oczy mi się śmieją. I usta.
I… kiedy ja się ostatnio tak cieszyłam i uśmiechałam?
.
.
.
.
.
…Artur puścił sygnał. Dlaczego zaczęły drżeć mi dłonie?
Spierdalaj, spierdalaj, spierdalaj, A., po prostu spierdalaj!
Nie martw się już o mnie! Nie martw się już, nigdy więcej! I wynoś się z mojego życia, po prostu wynoś się, razem z nią, wynoś się z moich snów, wynoś się z moich myśli, i do cholery pozwól mi zapomnieć i pozostawić tylko dobre wspomnienia których tak pełno w archiwum tego bloga, których mam prawie 2 lata, i do cholery wynoś się żebym już nie pamiętała o tym jak to zrobiłeś i o tym że chwilami kiedy nieopatrznie pozwolę sobie na świadomość że może teraz właśnie dotykasz jej siedząc z nią piętro niżej, że czuję się jak dziwka, że kiedyś mnie tak dotykałeś, że kiedyś…
…po prostu spierdalaj, A.
Spierdalaj.
I nie waż się już nigdy psuć mi dobrego nastroju.
Nigdy więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz