niedziela, 26 marca 2006

Deszcz, jakby po dachu biegały ptaki.

‘Hej, nie wiem czemu, ale pomyślałem, że coś nie tak u ciebie...’ - smsnął późnym wieczorem Chmiel. A godzinę wcześniej Kamil pytał, co robiłam koło 15, bo widział mnie w półśnie i zastanawiał się, czy wszystko w porządku. Widział mnie w czarnych dżinsach i swetrze, czyli dokładnie tak, jak byłam ubrana kiedy siedziałam przy stoliku, leżałam z książką i kręciłam się jak nieprzytomna ćma po całym domu. 
Wypłakałam oczy, ale myśli zostały.
Zadzwoniłam do Niego, żeby powiedzieć dobranoc, i że deszcz u mnie pada, wymieniliśmy się słowami podziwu dla Natalii – Laureatki, a później odezwała się cisza.
.

Ciągle naiwnie śnię, że zasypiam w nim kiedy deszcz gra kołysankę na dachu, a my w pokoju na poddaszu, w moim łóżku, które przestało być tylko moje podczas jednej z tamtych nocy razem z jego słowami, głosem, dotykiem i rzucającym cienie na ścianie chwiejnym płomykiem czerwonej świeczki.
.
- ‘Ty zawsze wydajesz mi się taka dorosła, o wiele bardziej, niż inni’.
Chmiel obiecuje szeptać zaklęcia za moje suche rzęsy i szczęście.
.
Artur nagle tej niby ‘dorosłości’ się przestraszył, i niby że on jest jeszcze ciągle ‘dziecinny’. Szkoda, że nie powiedział tego dwa lata temu, kiedy wybrałam właśnie jego, bo wydawał mi się poważniejszy niż wszyscy –     i był taki. Co takiego się stało, że nagle czuje się mniej dojrzały niż rok, dwa lata temu?
.
Może jestem starą duszą. A może chodzi o to, że
‘Ty i ja, ofiary
przedwcześnie odciętej pępowiny…’
( ‘O nas’ Nosowska )


/chcę dziś milczeć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz