czwartek, 23 marca 2006

Monotematycznie.

Odwracam głowę. Nie obchodzi mnie jak na nie patrzy. Nie chcę wiedzieć o kolejnej Dominice. 
.
Jestem zwyczajnie smutna, znów źle sypiam, poranki spędzam marznąc na balkonie, czasami widzę go jak na stołówce nalewa sobie do kubka z Garfieldem herbaty, potem bawię się zapalniczką, wychodzę. Leżę jeszcze chwilę na łóżku, opanowując zawroty głowy, do szkoły specjalnie jadę innym autobusem, nie chcę widzieć, nie chcę słyszeć jak w szampańskim humorze rozmawia na korytarzu z jakąś rozbawioną nią ze swojej klasy, nie chcę żeby czuł moje spojrzenie.
.
Przyklejony uśmiech rozpieprza się o podłogę w szatni, kiedy mijamy się obojętnie, a on woła za nią ‘poczekaj!’…
.
Proszę, proszę cię, niech to się już skończy.
Chcę do domu.
Uciekam.
Z Gilbertem Bécaud w uszach i nieznośnym snem pod powiekami.
Snem w którym on śpi z inną na moich oczach.

/Niezdrowa przesada.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz