poniedziałek, 4 sierpnia 2003

Chaotycznie...

Nino, miałaś rację. Odezwał się. Szymon się odezwał. Chłodno. Z rezerwą. Zapytał, o co chodzi. Powiedziałam, że nie lubię spraw niedokończonych i że chyba mi go brakowało... A on: 'po prostu powiedz, ze chcesz, żeby było jak dawniej. Jakbyś mnie chciała wywalić z pamięci, to nie szukałabyś kontaktu co dwa dni. chcesz, żeby było jak dawniej?'. Tak! Chciałam, żeby było... Ale właśnie, jak dawniej? Nie jestem ta sama co dawniej. Głupsza, mądrzejsza, może jedno i drugie. Ale na pewno nie ta sama. I on też inny. Dawniej... Nawet kiedy zakochałam się w Januszu, to ciągle był Szymon. I jakaś tam mała, mikroskopijna odrobinka nadziei. Po ostatniej awanturze powoli odzwyczaiłam się od myśli, ze kocham Szymona. Ale  bez niego jestem jak połówka orzecha. Nie mogę być z nim. Nie mogę zrobić świństwa Januszowi, bo... bo go kocham. Chyba zwariowałam. Szymon mówi 'przecież widzę, że ty ciągle mnie kochasz'. Kiedy to powiedział... właściwie nie zaprzeczyłam zbyt stanowczo. Dlaczego? Nie wiem. Trudno było mi się przyznać Januszowi do tej rozmowy. Nie był zachwycony. Nie rozumie, dlaczego znów chcę gadać z Szymonem. Nie on jeden. Gdyby połączyć ich obu... Gubię się.

Pilne:
1. Spotkać się. Spotkać. Zobaczyć z Szymonem. Przekonać raz na zawsze jak się przy nim czuję. Czy potrafię być sobą.
2. Nie ranić Janusza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz