czwartek, 1 czerwca 2006

To był taki oryginalny prezent na dzień dziecka.

Trzy lata temu pierwszy czerwca był upalną niedzielą.
Doskonale pamiętam niespodziewaną propozycję Gośki i Grześka, wyjazd na festyn do sąsiedniej miejscowości  i spotkanie z Januszem, wszystko na wariackich papierach.
Doskonale pamiętam jego koszulkę, uśmiech, moją niebieską koronkową bluzeczkę, położone gdziekolwiek dwie pary okularów. Doskonale pamiętam, jak kochaliśmy się, oboje pierwszy raz, nie zwracając uwagi na to, że w każdej chwili ktoś może pojawić się tuż obok.
Pierwszy seks.
To wydaje się być odległe, a jednocześnie bliskie, miałam wtedy szesnaście lat. Ulotność chwili uwieczniona na zdjęciach z czekania na dworcu i przytulenia tuż przed pożegnaniem, zdjęcia do których dziś nie mam odwagi zaglądać, podobnie jak do pudełka na szafie pełnego rysunków, z ukrytym głęboko malutkim pluszowym misiem i zasuszoną czerwoną różą.
Od tamtego pierwszego czerwca… tyle miłości, westchnień i szeptów.

A ja ciągle jestem bezwstydna.
I naga lubię być.
.
Dotknijdotknijdotknij.
Dotknij mnie.
Zawsze.
Dziś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz