środa, 28 marca 2007

Ona.

Widziałeś ją na pewno.
Stała na przystanku z papierosem w palcach, z pomalowanych bezbarwną pomadką ust wyfrunęła strużka dymu. Rudawe włosy, chyba do ramion, spięte z tyłu w niewielki kok. Ubrana zwyczajnie, dżinsy, glany, bluzka z nadrukiem jakiegoś rockowego zespołu, lekka kurtka. Kabel ze słuchawkami biegł z czeluści brązowej torby przewieszonej przez ramię. Kilka piegów na nosie wygrzewało się w wiosennym słońcu. Może nawet ominęła cię spojrzeniem, zupełnie nieobecnym, patrzącym inaczej. W szaronijakich oczach odbity niewielki fragment nieba, kawałek ruchliwej ulicy.
.
Wsiadła w tramwaj i odjechała, stopiona z tłumem ludzi.
.
.
Druga ławka przy oknie, sala 208. Osiemnasty wiek, awantura francusko-hiszpańska, w Polsce mieliśmy wtedy wojnę północną. Srebrny długopis ślizgał się po kartkach zeszytu z kolorową mozaiką na okładce. Klasyfikacja komunikacji według Romana Jakobsona, półtorej godziny później podkreślona na pomarańczowo. Jeszcze prezentacja o języku suahili, ninakupenda znaczy tyle co je t’aime.
.
Przerwa spędzona w Verte, jakoś beznamiętnie, cicho. Głosy innych poza nią. Ulubiony zestaw, kawa z lodami i czekoladą, dziękuję, do widzenia, do następnego razu, jutro.
.
Tekst, jak przetłumaczyć ‘En habit de soirée, accoudé à la cheminée et maniant un revolver dans un geste de théâtre, j’interrogeais par désœuvrement l’eau verte et dormant de ces glaces très anciennes; une rafale plus forte parfois l’embuait d’une sueur fine comme celle des carafes, mais j’émergeais de nouveau, spectral et fixe, comme un marié sur la plaque du photographe qui se dégage des remous des plantes vertes’, jak rozumieć, jeśli mamy métaphores, gdy nic nie jest przekazane dosłownie?
.
.
.
Wróciła i zmęczona usiadła na krawędzi łóżka, pies oparł głowę na jej kolanach. Marzyła już tylko o jednym, żeby przyszła, przyjaciółka – noc…
‘…soudain elle était là, assise toute droite dans ses longues étoffes blanches.’
.
Widziałeś ją na pewno.
Byłam tam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz