piątek, 12 maja 2006

Spałam dziś pół nocy z Ewą.

Ewa obudziła się w okolicach szóstej czy siódmej, kopnęła mnie w bok po czym przytulając się mocno, wyszeptała 'kocham cię, kasiuniu, baldzo...' i tak mi jakoś się ciepło zrobiło, że od rana, chociaż wyspana nie jestem, nie mam pretensji do nikogo, pomogę tacie z kwiatkami, umyję szczurzastym klatkę, spakuję się i wsiądę w autobus z prawdziwym żalem, że bąbel zostaje w domu, a mnie teraz nie będzie długo długo...

Kto mi będzie tak szeptał nad ranem do ucha...?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz