wtorek, 23 maja 2006

Damian.

Ustna matura z francuskiego na 100%, szampański humor, wyczekana wizyta w akademiku.

Siedzieliśmy na korytarzu. Rzemyk, który nosiłam na prawym nadgarstku od dwóch lat, parzył.
Jeszcze do dziś bolało.
Damian.
Wziął mnie za rękę. Powiedział, że czas już chyba…

Rzemyk wylądował za oknem.
Nie trzeba więcej słów.
Od dziś nie płaczę.
Od dziś nie płaczę.

Od dziś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz