środa, 17 maja 2006

Raisa.

- Zawsze wiedziałem, że jesteś kotką.
.
- Chciałbym, żeby było jak dawniej.
.
Drżę, nie wiem czy bardziej z nerwów przed jutrzejszą maturą z francuskiego, czy z zimna.
Skomplikowało się, wszystko. Nagle przestało być jasne. Kto zna zasady gry, kto je ustala, a przestrzega – kto? Chciałabym napisać, a zupełnie nie mam słów. Tylko migawki przeskakują, kalejdoskop chaotycznych obrazków, zdań, urywane szepty, wahanie, niepewność, niepewność, niepewność.
Myślę o Arturze, myślę, przecież. To takie dziwne, że kiedy przestałam zabiegać, przestałam pokazywać, że mi zależy, wreszcie zaczął mówić o to tak naprawdę chodzi i jak jest. Ale oczywiście to nic nie zmienia, nadal – nic.
A ja coraz bardziej odpływam.
‘Dajmy sobie czas… - powiedziałam dziś dwa razy. Dajmy, niech się uporządkuje, w głowach, w sercach.
Nam wszystkim.

'Trzeba żyć chwilą', jak stwierdził w pubie Wojtas, paląc kolejnego papierosa i pijąc kolejny łyk piwa.
/Miałam taki świetny nastrój/
I tak właśnie żyję od kilku dni. Chwila, która pewnie pęknie jak kolorowa mydlana bańka i zostawi nieładny, mokry ślad łez na policzku.
.
‘Stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie…’
Zgubiłam się.
.
.
.
Raisa. Raisa. Raisa.
No chodź. Chodź ze mną do.
…dokąd, tak naprawdę?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz