środa, 8 lutego 2006

Aua, czyli moja lewa…

…nerka się odezwała. Przepalone przewody w tramwajach i przemarznięcie na przystankach zrobiły swoje.
Proszęproszęproszę.
Niech nie boli.
Niech nie wyląduję znów w szpitalu.
.
Przerobiliśmy z A. mniej więcej ponad 30 dialogów na poziomie podstawowej ustnej z francuskiego, z przykrością stwierdzam, że chwilowo pogubiłam elementarne słowa. Tyle dobrego, że mam motywację i znów chce mi się uczyć. Więc nadrobię, nie mam wyjścia. Zawalić nie mogę, nie w na tym etapie, nie w tej chwili.
Nie czas na depresje...
/łatwo pisać, trudniej się uspokoić, kiedy co wieczór dopada przeogromny i beznadziejny dół, na który skutecznego lekarstwa - brak/
.
O bolącej nerce zapomina się słysząc w słuchawce głos mamy, a potem Ewy. Ewa opowiada, jak robiła pranie. Siedząc z nim w jednej misce.
/Mamo, przytul.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz