czwartek, 5 sierpnia 2004

Jest bardzo bardzo bardzo cicho.

Rozmawiałam z Arturem. Wkradła się niepotrzebna oschłość. Jakieś moje chore pretensje. Dziwny mam nastrój. Uciekłam do mamy. Jest w sypialni, Ewa śpi, tata z resztą dzieciaków nocują nad zalewem. Potrzebowałam chwili na uspokojenie. Nie trafiłam. Jeszcze bardziej się zapetłałam.
.
Nie lubię Łodzi. Powtarzam to przy każdej okazji, ale po cichu zaczynam wątpić. Przyzwyczaiłam się do nazw ulic, dzielnic, rozkładów jazdy. Mapy Poznania czy Krakowa są całkiem obce. Włączyło mi się dziwnie poważne myślenie. Matura, studia. ( ‘Masz jeszcze dwa lata’ ).
Może dlatego, że zauważyłam rok mojego bloga. Czytam o tym co myślałam kiedyś o tej porze. Jak wiele się zmieniło. Jak bardzo ja. A może wcale.
Nadal niespokoje i obawy o tej samej tematyce.
Ciągle złe sny, fear of the dark, wszystko na swoim miejscu.
Ale jednak dłuższe włosy, więcej pewności siebie.
Czuła na dotyk.
Chyba bardziej silna.
.
Chciałam, żeby podpowiedziała co dalej. ‘To twoje życie’. Tylko moje?
Oczywiście, że zrobię co zechcę.
Na dziś mogę powiedzieć tyle, że nie wiem. Tylko obiecuję sobie nie zawieść. Ich. I siebie przede wszystkim. Zastanawiam się co by jednak było, gdyby...
Chyba niepotrzebnie poruszyłyśmy pewien temat.
Córka maminej znajomej, rok ode mnie młodsza, przedawkowała. Miała wszystko. Tak? Więc dlaczego?
A dlaczego Kamil? ‘Taka bezsensowna śmierć! Popatrz, to już dwa lata...’. No, widzę, widzę, chociaż nie byłam na cmentarzu kilka miesięcy. Mocno czuję. Nigdy nie będę wiedziała dlaczego, ale chyba potrafię... nie, nie rozumiem, bo nie wiem, ale potrafiłabym zrozumieć, bo umiem sobie wyobrazić.

‘(...)
Wyrzec słowo, by stwierdzić, że głos
jest krzykiem i nikogo to nie obchodzi’
( Rafał Wojaczek )


Tak było kiedyś.
Od jego śmierci, po wielu miesiącach, moja mama odrobinę zrozumiała.
.
Kamil, dziękuję za wszystko. Za tamte wieczory, które przeciągaliśmy do nocy, nie mogąc się nagadać. Wiesz, bardzo brakuje ciebie. Między innymi po to, żebyś mógł podpowiedzieć. Wyjmując mi z ręki papierosa.
Przy tobie łatwiej było latać w chmury stojąc na solidnych fundamentach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz