piątek, 27 sierpnia 2004

A, a, a, kotki dwa...

Ewa długo nie chciała zasnąć i na wszystkie sposoby próbowała uciec z wózka. Zła byłam, bo czas leciał, a na mnie czekał ciąg dalszy wielkich porządków, z którymi chciałam się uporać przed powrotem rodziców. Jakoś się na to nie zanosiło. Mała zaczęła płakać. Bardzo intensywnie.
Zrezygnowana, wzięłam ją na ręce i zaczęłam myśleć o cudach, które mogłyby uratować sytuację. Długo się nie zastanawiałam... Mrucząc banalną kołysankę, poczułam, jak Ewa wtula buzię w zgięcie mojego łokcia. Już spała.

Panele w kuchni myłam szeptem.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz