czwartek, 25 grudnia 2003

Joanna.

Po raz pierwszy od dłuższego czasu Outlook wypluł mi maila nie będącego reklamą, subskrybcją, ani innym śmieciem, ale najprawdziwszym listem od Joanny. 

‘czy jesteśmy przyjaciółkami
nie wiem, ciągle jeszcze jemy sól
z dużej brązowej beczki
zjadłyśmy dopiero pół’
( ‘Wodolanki’ Hey )


Kiedy przekroczyłam po raz pierwszy próg pokoju 302, wiedziałam dwie rzeczy: że moje będzie łóżko pod oknem z lewej strony i że dogadam się z Joanną. Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że skądś znam jej twarz ( później wyszło, że widziałyśmy się na konkursie polonistycznym w Opocznie ). Okazało się, że Joasia mieszka w P., czyli... nieco ponad 15 km od mojego Ż. Skryta, pozornie niedostępna i zdystansowana, wydawała mi się być równie niepasująca do otoczenia jak ja. Może dlatego z miejsca ją polubiłam. Przegadałyśmy pół nocy, znalazłyśmy mnóstwo podobieństw, sporo różnic, ( prawie ) bliźniacze poglądy i zapatrywania na świat. Przez kilka lat żyłyśmy tak blisko siebie, po to, by poznać się w odległej Łodzi.
Zastanawiam się, dlaczego nie potrzebuję tak starych znajomych, a odczuwam brak Joanny, której nie widziałam raptem kilka dni. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz