środa, 31 grudnia 2003

Ja, która mam wszystkich za nic.

Ponieważ o godzinie 6.05 odmówiłam opuszczenia ciepłego łóżka i udania się do kościoła, zostałam okrzyknięta ( który to już raz? straciłam rachubę. ) wyrodkiem i osobą przerażająco aspołeczną. Jako że ośmieliłam się nie pójść na mszę za całą Naszą Wielka i Wspaniałą Rodzinę, doprowadziłam ( po raz kolejny ) grono starszyzny do szewskiej pasji, bo jakże to, gówniara się stawia i w dodatku złości mamę, będącą nadal w ciąży, której należy oszczędzać nerwów wszelakich. Kajać się pokornie nie zamierzam, brutalnego wyrwania z marzeń sennych nie daruję, przepraszać nie będę i do kościoła nie pójdę. Nie widzę sensu w zaprzeczaniu, że niby to wcale nie tak, że znaczną część rodziny mam gdzieś, ale przypisywanie mi zbyt wysokiego mniemania o sobie jest czystą głupotą, bo ja wręcz przeciwnie. 
Mówiąc szczerze, jebiemnietowszystko.                             

Jeśli wiesz co chcę powiedzieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz