czwartek, 26 października 2006

Amo znaczy kocham.

Snuję się po mieście odbita w szybach sklepowych wystaw, podniosłam do góry głowę, rozsypany mały kok, chustka na szyi owija szczelnie, broni dostępu do środka, dźwigam tony kserówek i wejściówki do kina, mrugam zielonymi powiekami obserwując ludzi, patrzę szeroko szarymi tęczówkami, mam czujne źrenice.
Czy można minąć się za bardzo?
- Wiem, że można, ale gdzieś tam w środku brzmią we mnie słowa, że podobno ‘należy też w coś wierzyć i ufać…’, chociaż dawno już zapomniałam co to znaczy, modlić się.
.
.
.
Czasami myślę, N., że kiedyś umarł ktoś wielki, a jego dusza rozbiła się w wędrówce przez gwiazdy na maleńkie kawałeczki. Część z nich trafiła do nas i pewnie dlatego zauważyłaś dziś w Verte, że od jakiegoś czasu długopis trzymamy w ten sam sposób.
.
Zasypiam nad łaciną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz