środa, 4 lutego 2004

Nim zapałka się dopali.

Nie czytam książek. Nie odpisuję na maile. Nie wychodzę do znajomych ( *głos* yyy przepraszam cię bardzo, ale o jakich znajomych ty mówisz, skarbie?? ) Nie. Ja się nie zamykam. Okno na oścież i waniliowa świeczka mieszająca się w kocu z miętową herbatą. Do tego Tom Petty potyka się o Debbie Harry. ‘Wieje tylko tam gdzie mam ochotę’. Od jutra ( hm. dzisiaj. ) w P., nadrabiać będę swój francuski ( *głos* zdaje mi się, że nie dalej niż dwie godziny temu rzucałaś podręcznikiem i wspominałaś coś o stosunku płciowym w sposób ordynarny i prostacki, więc może się określ, jedziesz w wakacje do tej Francji wytęsknionej, czy nie? ). A WŁAŚNIE ŻE POJADĘ! ( *głos* po to, żeby wysłać stamtąd Szymonowi kartkę? Czy też może zamierzasz po raz kolejny coś komuś pokazać? udowodnić? a mówili ci już, że psychiczna jesteś? ). ... 
.
Proszę państwa, świeczka się wypala. Znak to, że czas najwyższy podnieść miotłę, zrzucić resztki garderoby i ruszyć na bal. To jest, chciałam powiedzieć, do łóżka ( *głos* idiotka. ).
.
.
branoc.
.
pyk. płomyk gaśnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz