piątek, 27 lutego 2004

Myśli bezładne oplatają głowę.

Mama się martwi. Bo blada taka jestem i jakaś nieswoja i narzekam, że nadgarstek boli, że brzuch. Dodając do tego fakt, że w niedzielę marudziłam, że mi niedobrze, mama wysnuła przypuszczenie amożetywciążyjesteś?
No, nie, nie jestem. Chyba. Raczej. A nawet na pewno, przecież biorę pigułki. Tylko obawiam się, że one takie nie do końca trafione. Apetyt mam po nich ogromny. Nastrojową huśtawkę również. Do tego prawie zerowa ochota na seks, czy w ogóle cokolwiek. Tylko bym się przytulała i spała przy nim. A jak już coś się dzieje zmuszam go, żebyśmy się dodatkowo zabezpieczali. Boje się, że te pigułki nie działają. Boję się ciąży. W ogóle wszystkiego się znowu boję. Na ciemność reaguję alergicznie i przejście w nocy przez pokój od ściany do łóżka stanowi nie lada problem. I między nami mówiąc, tęsknię za domem. Czuję się zupełnie obca w szkole. Chociaż lubię większość ludzi. To jednak obca, z zewnątrz, gdzieś z daleka, zza szybki jestem. Dodatkowo niektóre lekcje przyprawiają mnie o dreszcze. Co z tego, że będę mieć 5 z francuskiego, polskiego, geografii, jeśli nie zdam z fizyki i chemii? Czuje się jak kompletna idiotka. Bo oni wszyscy tacy mądrzy i świetni. Tak naprawdę niewiele jest osób, przy których potrafię być sobą. POPRAWKA - przy których nie czuję potrzeby udowadniania, że jestem inna niż w rzeczywistości. Lepsza i fajniejsza. Albo odwrotnie. Ostatnio miałam wielka ochotę wsiąść w autobus i schować się w SWOIM pokoju. A kiedy zadzwoniłam do DOMU i usłyszałam maminy głos, pełen troski, kochaniecosiędzietakajesmutnajesteś, a w tle babcię tatę dzieciaki ( Jaś wrzeszczący na całe gardło mamoooo daj mi telefon muszę powiedzieć Kasiuni że ją bardzo kocham! A do tego kwiląca przy słuchawce Ewa. ... ), to po prostu musiałam płakać, musiałam, chociaż nie chciałam wcale. Ale przecież nie powiem, że tak czuję, że aż ściska chwilami, że to nie jest do końca takie jak być powinno, że ja znowu cały czas uciekam w snach, bo znam ich treść, i wiem, co będzie dalej, więc chcę się obudzić i uciec. I wcale nie jestem silna. I bez twojej ręki nie pójdę dalej, raczej skoczę z tego pieprzonego mostu, w dół droga jest bardzo prosta i szybka. Zobacz, stoję przy barierce, taka kruszynka o wzroście 176 cm i wadze 68 kg, trzymaj mnie mocno i powiedz, że będzie dobrze, wbrew pozorom, to działa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz