poniedziałek, 25 czerwca 2007

W pamięci strzępki myśli.

Przypadkowo spotykam dziwnych ludzi, rozmawiam z nimi, czasem to tylko kilka, kilkanaście zdań, a potem znikamy ze swojego życia. Każdy idzie w inną stronę.
.
Przedpołudniową porą siedziałyśmy z Agnieszką w ogródku Daily Cafe, zadowolone z wpisów w indeksie ze zdanym egzaminem z łaciny. I zdołowane. Agnieszka – zachowaniem i postawą Mieszka. Ja – kolejnymi problemami ze zdrowiem i coraz mocniejszym pragnieniem dziecka.
.
Mężczyzna w średnim wieku zatrzymał się przy naszym stoliku. Zapytał, czy poczęstujemy go papierosem i przedstawił nam Hrabiego – pięknego rudo dereszowatego wyżła. On sam był wyraźnie wstawiony, ale mówił bardzo składnie i z sensem. Płynnie przeszedł na angielski. Potem dodał coś po niemiecku. Twierdził, że jest muzykiem, od kilku lat pracuje głównie w Stanach. Życie jest ciężkie. ‘Oto widzicie pijanego profesora…’ – dorzucił.

Dziwne, bo z reguły podchodzę sceptycznie do wynurzeń w tym tonie, a jednak tym razem byłam przekonana, że mówi prawdę.

Skończyłam palić, wstałyśmy, a pijany profesor muzyk na pożegnanie polecił nam nigdy nie wyjeżdżać z kraju na stałe - jemu to szczęścia nie przyniosło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz