środa, 20 czerwca 2007

Encore un jour se lève.

Jeszcze jeden dzień... się kończy. 
Załamana jestem po historii Francji. Załamana jestem perspektywą łaciny. Załamana ciszą w telefonie.
.
Oddychałam głęboko, a nagle kolejna porcja powietrza utknęła w połowie drogi. Z przerażeniem otworzyłam oczy, szeroko.

Zobaczyłam ją na przystanku z kundelkiem na smyczy. Znów miała włosy spięte w niewielki kok, umalowane powieki, pachniała miastem i papierosami. Mała dziewczynka podbiegła wołając, jaki ładny piesek, czy mogę pogłaskać? Dotknęła leciutko kudłatka.
I wtedy zobaczyłam go, przy przejściu dla pieszych, w centrum.
Szli ramię w ramię, wiedziałam, co ona myśli. Dłoń, zobaczyć jego dłoń, wariactwo. Chciała powiedzieć, przepraszam, musisz pokazać mi swoją dłoń! Nie zdążyła, schował ręce w kieszeniach i wsiadł do drugiego wagonu.
Kiedy wracała, starsza kobieta zaczęła rozmowę. Opowiedziała kilka zabawnych historii, które zawsze miały dobre zakończenie, pochwaliła psa. Wysiadając życzyła im wszystkiego dobrego.
Nie sądziła, że… pojawi się, właściwie znikąd, po prostu szedł w odległości kilku kroków obok. Dłoń, musiała zobaczyć jego dłoń.
Dopiero na ostatnim przystanku, gdy poprawiał torbę na ramieniu mogła się upewnić.
Dobrze znanej blizny poniżej prawego kciuka nie znalazła.
To w ogóle nie był on, nie J.
Nie wiem, jak mogłam się pomylić, miał nawet identyczne okulary i gesty.

Przecież byłam w niej, nie będąc sobą. Byłam nią, choć ona nie była mną.
.
Dziwny ten dzień, dziwne spotkania i długie rozmowy z właściwie nieznanymi mi ludźmi. Piotrkowska, okolice Verte, uliczni grajkowie, Sebastian. Pani spotkana na Widzewie.
Potrzebowałam tego, tak po prostu.
/czy jest we mnie smutek?
czy fakt, że lubię ubierać się w czarne i szare kolory znaczy, że za czymś tęsknię?
.
.
.
Mój Smok się nie odzywa, ja się zaraz rozryczę, emocjonalny dygot. Boże, dlaczego jestem tak kretyńsko głupia i każde kilkugodzinne milczenie odbieram jako co-zrobiłam-źle i proszę-niech-nic-się-nie-zjebie, tak-jak-kiedyś.

(kilka minut później)
Zadzwonił.
Beczkę piwa temu, kto odgadnie przyczynę ciszy.

- Agnieszka ma stuprocentową rację. Smoki są z jakichś odległych planet. My, diablice – z najgłębszych otchłani.
I weź kobieto ogarnij faceta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz