niedziela, 17 września 2006

Artur,

nie chcę cię tutaj.
Te zdania ciągle zbyt często są do ciebie. I właśnie dlatego nie chcę.
Nie interesowałeś się moim życiem kiedy odszedłeś, więc dlaczego teraz?

Właściwie nie wiem, jak jest. Czy słowo ‘nienawidzę’ przedkłada się we mnie na realne uczucie, czy jest tylko wynikiem żalu i bezradności. A może chwilami resztką przytłumionej rozpaczy. Kiedyś przeczytałam, że nienawidzić można tylko tam, gdzie się kiedyś kochało.
Być może.
Możliwe też, że oba te stany współistnieją obok siebie jednocześnie, zwłaszcza gdy nie chcemy się przyznać do jednego z nich.
Bo przecież to boli, kiedy się na mnie gniewasz o wyjazd z Dominikiem, tak jakbyś zapomniał zupełnie o tym ile razy widziałam cię siedzącego przy jednym stoliku z Boską – nawet jeśli według ciebie między wami nic się nie wydarzyło.
Ale do diabła, Artur, przecież od ponad pół roku ze sobą nie jesteśmy, a to nie-bycie pozwala nam sypiać i oddychać wilgotnym morskim powietrzem z kimkolwiek, nie-z-tobą, nie-ze-mną, bez wzajemnych pretensji.
/Ponieważ wybraliśmy zupełnie inne ścieżki.
.
.
.
Dziś w nocy zaczęłam znów rozmawiać z bezsennością, opierając się o framugę stałam przy otwartym oknie, Wielki Wóz świecił na bezchmurnym niebie jak zawsze.
Przez chwilę wzrok powędrował w głąb pokoju, prześlizgnął się po stoliku z zasuszonymi w kryształowym wazoniku kwiatkami, ominął fikusa i zatrzymał się na przykurzonej półce.
‘S@motność w Sieci’.
Drżąc, uchyliłam okładkę.


‘Ze wszystkich rzeczy wiecznych
miłość trwa najkrócej…’

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz