poniedziałek, 3 lipca 2006

‘Do końca wszystkiego. Żeby zacząć na nowo.’ (?)

Rozmowa z Cezarym zaprowadziła znów w ten punkt na rozstaju, z którego nie ma żadnej dobrej drogi. Nie ma, i trzeba po prostu gubić łzy, z żalu za przyjaźnią, która mogła być czymś więcej, a jest… niczym.
- …że nie mogę na ciebie liczyć bo nie jesteś. Bo chciałbyś być za bardzo, chociaż najbardziej byłbyś, nie będąc.
.
Siedziałam obok Marcina, paliłam tego pieprzonego papierosa, który w moich palcach niemal przyprawił go o zawał. Pytałam, Brat, co robić, jesteś mężczyzną, powiedz mi. Brat, Brat, Brat. Nie rozmawialiśmy poważnie dobre dwa lata, odkąd Poznań i Łódź, jego studia i moje liceum oddaliły nas o miliony lat świetlnych. Myślałam już dziś przez chwilę, że na zawsze - jak dobrze, że się myliłam...
I że siedzieliśmy obok, obejmował mnie ramieniem, jak Brat, i rozmawialiśmy patrząc w ogień. A później w niebo.
Cudowne.
Pełne gwiazd.
…Damian widział je przed swoim namiotem, kiedy pisał, że jest mu źle samemu w śpiworze, i chciałby poczuć przy sobie moje ciepło?
…Artur patrzył w te same, kiedy smsowaliśmy w nocy, a ja jednocześnie rozmawiałam o nim z Natalią?
.
- Dlaczego nie śpisz i szlajasz się z Natalką w okolicach księżyca? Pilnowałeś jej chociaż? Tam bywa niebezpiecznie. Smoki mogły was przyłapać.
Najpierw się sam szlajałem i szukałem Ciebie…
Uważałem na smoki.

- I pewnie nie znalazłeś, ja patrzyłam w ogień. I Wielki Wóz. Ale nie zwracałam uwagi na księżyc, był jak dla mnie za daleko.
Ale teraz Cię mam!
- Nie, nie masz. Zaraz schowam się pod kołdrą, w pokoju jest zimno. Schowam się i nikt mnie nigdy nie znajdzie.
Znajdę… najwyżej mnie wyrzucisz.
- Nie chcę żebyś mnie znalazł. Bo ja sama wcześniej muszę odnaleźć siebie.
.
.
.
‘Pomyśl zanim ruszysz w życie...’
( Teodor )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz