wtorek, 30 sierpnia 2005

‘…nim przyjedzie tramwaj.’

Bo to nie było dobre połączenie, ogórki w zalewie musztardowej, kot na kolanach, skoszony trawnik i osoba siedząca na poręczy krzesła, oparta o lodówkę z łokciem na parapecie. Osoba w czarnej bluzce na ramiączkach i krótkich spodenkach dżinsowych nabyła rano japonki niebieskie za 8 złotych polskich w rozmiarze 40 zamiast 41,  a także sweter czerwony z kwiatkiem i bieliznę białą koronkową z bardzo konkretnym planem na mało odległy, miejmy nadzieję, wieczór.
Ta sama osoba ma rozdwojenie jaźni i bardzo sprzeczne pragnienia. 
Ale bardzo życzy sobie nie mieć snów. I nie bać się już ciemności.
.
Zimno jest w pokoju, świeczka jakaś smętna drażni chwiejnym płomykiem, tak niby leżę sama z nastrojem pseudomelancholijnym, z powodu słów kilku przeczytanych za dużo, nieproszona, co gorsza niemile widziana, a najlepiej wcale. 

Zniknijzniknijzniknij z mojego życia, a  s i o!
/Ale wiem, że to ja tak naprawdę powinnam, przecież.
‘więc lepiej mnie zabij, wyrzuć z pamięci, 
lepiej odejdź, pozwól mi odejść, 
lepiej zapomnij, pozwól zapomnieć…’
( ‘Alexander’ Myslovitz )


Przecież. 
No.
To może innym razem./
.
Brakuje mi ciebie, a noc dziś taka piękna. 
Miły mój.
‘Gwiazdkę z nieba tanio sprzedam.
Niebo darmo dam.’
( ‘Romans petitem’ Hey )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz