poniedziałek, 7 sierpnia 2006

‘Pakuję resztę tego, co z nas pozostało.’

‘Zniknij z mojego życia. Bo nigdy nie będę kochać nikogo tak jak kocham ciebie.
I właśnie dlatego cię nienawidzę.’
- napisałam Arturowi, po tym jak zadzwonił do mnie stojąc gdzieś w Warszawie, po złożeniu dokumentów na uniwersytet.
Ja się tam nawet nie dostałam, naiwna, tęskniłam zamiast się uczyć, kiedy odszedł.
A przecież mieliśmy razem zamieszkać na studiach, razem być.
Ale przegrałam, przegrałam. Przegrałam nas wtedy.
Przegrałam z Boską, matematyką i angielskim.
A dziś słyszę, że przesadzam, kiedy mówię, że niewiele brakowało by dziś zamiast rozmawiać, zapalał świeczkę na moim grobie.
Przecież tak naprawdę i tak wtedy umarłam. Umarł wielki kawał mnie, tak samo, jak umarła ogromna część po śmierci Kamila.
.
Nie chcę już nigdy więcej.

Czytam archiwum bloga z tamtych dni, słucham Łez, za którymi kiedyś nie przepadałam, a które idealnie dopasowały się do tamtego nastroju, siedzę zwinięta w kłębek na łóżku, laptop opiera się o zmarznięte stopy, tak po prostu, czytam, piszę, słucham muzyki i płaczę.

/Ryjuś przytuptał i przytulony pozwolił się przez dłuższą chwilę głaskać, chociaż nigdy tego nie lubił.
.
‘I nie budź mnie, mogę nie istnieć
wciąż kocham cię
nie mów nigdy o nas
- my,
to tylko ja i tylko ty
zapomnieć chcę o wszystkim…’
( Łzy )


Nigdy więcej płakać przez ciebie, Artur.
/Za oknem deszcz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz