piątek, 9 września 2005

Do utraty sił.

Zaimki osobowe słabe, mocne, zaimki spełniające funkcję podmiotu, zaimki zastępujące dopełnienie bliższe, dalsze, kolejność zaimków, zaimek przymiotny wskazujący, zaimek rzeczowny wskazujący, zaimek przysłówkowy, zaimek y, zaimek en, zaimek względny prosty, złożony, zaimki qui, que, dont, ou, zaimek przymiotny dzierżawczy, zaimek rzeczowny dzierżawczy, zaimek pytający, zaimek przymiotny pytający, zaimek przymiotny wykrzyknikowy, słowem – dzisiejszy upojny wieczór sponsorują zaimki, ponieważ (uwaga, to nie żart) k. wybiera się na romanistykę. Jak bóg da.
/ale jak ta romanistyka będzie szła jak zdawanie prawa jazdy, to nie pozostanie nic innego, tylko się pociąć/
.
.
.
A wczoraj dzień był pyszny, lub wyborny, jak powiedziałby z pewnością Dominik (który ogólnie wraca niebawem ze Stanów i chce się ze mną spotkać, co - bądźmy szczerzy – widzi mi się raczej średnio).
Jak już wreszcie po dwóch godzinach prażenia się w nerwach na słońcu oblałam po raz trzeci, tym razem na mieście, poklęłam sobie w duchu na egzaminatora, podziękowałam sympatycznemu chłopakowi za propozycję wspólnego wyjarania połowy papierosa, poprzysięgłam, że jak już kiedyś uda mi się zdać – w życiu nie przejadę nawet przez parszywe miasto zwane Piotrkowem Trybunalskim, szybkim marszem przebyłam w 40 minut drogę z ulicy Glinianej do śmierdzącego szczynami alkoholika dworca (ok. 4 km, przy czym rzecz jasna komunikacja miejska jeżdżąca średnio raz na godzinę zdążyła mi pomachać przed nosem i zwiać zanim zdążyłam dobiec do przystanku, na co wpływ niebagatelny miały przyciasne trampki i obciążenie w postaci załadowanego plecaka, torby i reklamówki, która oczywiście rozwaliła się przy pierwszej okazji, rozpaćkując wśród świeżo wypranych ciuchów nektarynkę), do dworca skąd chwilę wcześniej odjechały dwa autobusy do Łodzi, posiedziałam więc godzinę ze słuchawkami w uszach, a wysiadając na Fabrycznym nie wiedziałam śmiać się płakać czy co tam jeszcze, a żeby było całkiem fajnie w bursie zarządzono spotkanie informacyjne grupy, z odczytaniem statutu i regulaminu włącznie.
Aż dziw bierze, że nie musiałam jeszcze kwitnąć ze trzy godziny w łazience w oczekiwaniu na wolny prysznic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz