sobota, 7 maja 2005

O żesz jasna cholera.

To być nie może, elektronowa waga mojej mamy pokazała ostatnio stan zbliżający się powoli i nieubłaganie do punktu krytycznego (wierzyć nie mogłam i śmiałam nawet podważyć nieomylność sprzętu). Niestety dzisiejsze zakupy powaliły mnie rozmiarem spodni, jak to, przytyłam?!
Jakoś niedawno mało mnie obchodziły wrzaski A., że się obżeram niemiłosiernie czekoladą, bo przecież lubię. Ale w zaistniałej sytuacji z bólem serca rezygnuję z jedzenia i zachwycam się delikatnością niegazowanej mineralnej. Wiem, że tydzień będzie ciężki i muszę mieć siłę by przeżyć, ale osiągnąwszy stan niezadowolenia totalnego, stwierdzam, że tylko pozbycie się zbędnych 5 kilogramów doda mi skrzydeł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz