sobota, 12 lutego 2005

Landrynki cytrynowe w język szczypią.

Grzybek, dziś wieczorem: ‘Czuję się, jakbym wcale z tego pokoju nie wychodził...’
Widzisz, drogi Przemysławie, chyba tak powinno być, że nieważne, czy ostatnio byłeś u mnie wczoraj czy pół roku temu. Nie jest nawet istotne, że o tamtej obietnicy przypomnieliśmy sobie oboje dopiero teraz. Liczy się, że chociaż wypadło te miesięcy kilka, to ja nadal jestem k., a ty pozostałeś dla mnie Grzybosławem. Nawet jeśli poprzewracały się nam bieguny i zmieniły środowiska, cóż z tego, że po mnie widać ‘łódzkość’, a ty jarasz więcej niż kiedykolwiek. Ważne, że jak zawsze w lot pojmujesz moje niedokończone zdania i oczy nam się śmieją w tych samych momentach.
.
Pomimo wielce udanej wywiadówki ( 4,36 ) zostałam przez mamę opierniczona, gdyż ponoć ostatnio olałam nieco francuski. No ej, zaraz, skoro miałam pozaliczać ten milion niepotrzebnych mi do szczęścia przedmiotów, to chyba logiczne, że coś na chwilę musiałam sobie odpuścić?!
Boję się stwierdzenia prof. Sz., która obiecała, że się za mnie weźmie, bo jeśli ja tak serio z tą romanistyką, to trzeba ‘trochę’ się pomęczyć. Tak! Tylko proszę mi załatwić zwolnienia z matmy, fizyki i chemii.
.
Czekolada pyszna. Kawiarnia również. Umówmy się tam znowu, uroczy dinozaurze na wymarciu, ujmujące masz maniery, wiesz?
A że rzucam w ciągu jednej rozmowy zdania, które w zasadzie sobie przeczą lub nawzajem się wykluczają, to już chyba zdążyłeś się przyzwyczaić?
.
Będę jak deszcz. Będę jak śnieg.
Dobranoc, śpiąca jestem strasznie... Mama: ‘To co cię Artur tak dzisiaj wymęczył?’
Ekhm...
Będę jak wiatr ogień ziemia.
Qu’est-ce que c’est.
.
Jakoś nie wiem, czy chcę w te ferie jechać na kilka dni do jego domu. Cały czas nie mogę się pozbyć tej
(głupiej, jak powtarza A.) myśli, że jego mama jednak za mną nie przepada.
Przecież jestem potworem, który zdeprawował jej syna, w dodatku na pielgrzymce zgubiłam majtki w jego torbie i w głowie mu poprzewracałam, bo szczura chce trzymać w domu i jeszcze cały czas, który powinien poświecić na naukę perfidnie mu zajmuję!
To jak ona ma mnie lubić?
Boję się i tchórzę. Chyba zastosuję wymówkę numer pięć, czyli ‘przytul mnie, kochanie, porozmawiamy o tym później’...
.
A na razie gruchoczą mi wszystkie kości w lewym nadgarstku. Nie jest normalne, jeśli stan ten utrzymuje się od ponad roku i towarzyszy mu irytujący ból, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz