czwartek, 10 maja 2007

To ja. Oto prawda o mnie.

‘What'll you do when you get lonely
and nobody's waiting by your side?
You've been running and hiding much too long.
You know it's just your foolish pride.’
( ‘Layla’ Eric Clapton )


Gdy wychodziłam na zajęcia, świeciło słońce.
.
.
.
Wracając od Agnieszki, w przemokniętych pantofelkach próbowałam przeskoczyć kałuże. Nikt nie mógł odróżnić deszczu od łez.

Nie wiem co mam robić. Nie wiem jaka mam być.

Dzwoniłam do domu w poniedziałek, we wtorek pisałam. Dziś usłyszałam, że się nimi w ogóle nie interesuję, że nic mnie nie obchodzi. I po co mają mi mówić, że tata od niedzieli bierze silne leki, że Jaś i Ewa przez cały tydzień chorują. Przecież mnie i tak nic to nie obchodzi, przecież. Interesuje mnie tylko czubek własnego nosa, mój świat i moje zabawki. Nic więcej, a oni najmniej. Zupełnie nie przejmuję się nimi, więc po co mają mi cokolwiek mówić.
Gdybym wiedziała, że w sobotę potrzebowali mnie w domu wczesnym popołudniem, mogłam zdążyć. Ale nie wiedziałam, bo łatwiej jest teraz wyrzucać mi dwugodzinne spóźnienie.
Gdybym ktokolwiek powiedział, że na komunii Marty mogę być z osobą towarzyszącą, przyjechałabym z Dominikiem. Ale nie zrobiłam tego, bo skąd mogłam wiedzieć, że przygotują dwa miejsca, skoro zaprosili mnie samą. A mi głupio było zostawiać go w mieście.

Zawsze wszystko robię nie tak jak by chcieli. Nigdy nie spełniłam ich oczekiwań, nigdy nie byli ze mnie dumni ani zadowoleni.

Nie cieszy ich moje ukończone liceum, jedno z najlepszych w tym kraju. Nie podoba się kierunek studiów, który wybrałam.

Wiecznie sprawiam im zawód, zmartwienia i rozczarowania.

Najstarsza i najmniej udana córka państwa K., wyrodek przynoszący rodzinie wstyd.



Nie jestem ani dzieckiem, ani nie jestem dorosła.
Jestem nie wiadomo kim, czym, po co.

Dół, kurwa, dół.
.
Szklanka herbaty pachnie pieczonymi kasztanami. Uczę się hiszpańskiego na jutrzejsze kolokwium.
Próbuję być.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz