piątek, 24 czerwca 2005

...

Niecałe trzy godziny temu kilkaset metrów od mojego domu zginął piętnastoletni chłopak. Mama przeżywa – wczoraj na galowo odbierał z naszej kwiaciarni kwiaty na zakończenie roku. 
Był kuzynem mojej koleżanki. Jego młodsza siostra chodzi do klasy z Jasinkiem.
Normalne, że na wsi dzieciaki pomagają rodzicom jak mogą, a czasami nawet więcej. Zwoził siano. Ciągnik był uszkodzony, przewrócił się. Zmiażdżył go. Siedząc przed komputerem z siostrą zastanawiałyśmy się czemu nagle zawyło pogotowie i policja.
Zginął na miejscu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz