sobota, 11 października 2003

Stłuczona lalka.

Położyłam się wczoraj o 3. ojciec obudził mnie o 5. Tak odpoczywam w domu po tygodniu ‘ciężkiej pracy’ w I LO. Podkrążone oczy. Nieprzytomny wzrok. Rozpalone policzki. Potargane włosy. Palce leniwie prześlizgują się po klawiaturze. Nie chce się myśleć. Nic się nie chce. 

...

Dziwnie. W moim pokoju jakieś nie moje rzeczy. Poprzestawiane książki. Nie podlane kwiatki. Przewrócone krzesło. Aneta w moim swetrze. Karolina z moim misiem. Jasiek robi demolkę. W moim pokoju. Czuję się obco. Niby jest tak samo. Ale nie jest. A kiedy pojawi się ‘ono’. Wcale nie będę przyjeżdżać do domu. Przecież ono zajmie moje miejsce.

Znów miewam apokaliptyczne wizje dotyczące tego dziecka.
.

‘...i właściwie gdyby nie ty, odszedłbym. Nie mogłem już wytrzymać, miałem dosyć tego wszystkiego. I tylko to, że byłaś ty. Tylko dlatego się nie rozwiodłem z mamą.’
( tata )


To coś nowego. Dotychczas tylko mama mi tak mówiła. Że nie rozwiodła się z ojcem ze względu na mnie. A teraz i on. Cudownie. ( ‘W samotni mej figi spadają z drzew’ ... ) Skoro się nie rozwiedli jednak, to może niech darują mi teraz takie gadanie. Niech mi darują. Bo naprawdę jest mi przykro. I nie chcę tego słuchać.

.

Byłam w piątek w gimnazjum. Miałam ochotę odwiedzić stare śmieci. A dzisiaj przyszedł do mnie Grzybek. I Agata z Karoliną. W sumie gadali głównie oni. Grzybek i Karo w jednej szkole, Aga w sąsiedniej, codziennie dojeżdżają jednym autobusem. Oni gadali, ja słuchałam. Agata została u mnie dłużej. Czerwcowe kłótnie zbladły. Ucieszyłam się. Naprawdę.
.

...zasypiam....
dobranoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz