sobota, 2 października 2004

Wodolanki.

I nie wiem, czy bardziej mi zimno z wierzchu, czy gorąco od środka. To pewnie wina tej przesłodzonej herbaty ze szczyptą babcinej szorstkiej czułości. 
.
Deszcz nie pada. Słońce nie świeci. Pogoda zaprasza do łóżka. ‘Ucz się, dziecko’. Dziecko ma dziś wieczorem dodatkowy angielski ( tak, trzeba stawiać na języki obce, dlatego jeszcze kurs niemieckiego i francuski, mnóstwo mnóstwo ). Ale dziecko zapomniało słownika. Dziecko zapomniało o wszystkich słownikach, które posiada. Przejęte godzeniem się z A. I te słowniki zostały w bursie, a ja nie umiem przetłumaczyć niektórych phrasal verbs.
.
Wróciłam. Tak naprawdę to od samego początku nie było serio. Żadne ‘nie chce już z tobą być’ i żadne ‘nie myśl już, zapomnij mnie’ ( ambitne, bo trudno trochę nie widzieć kogoś mijanego milion razy w szkole i mieszkającego 2 piętra wyżej - niżej ). Wróciłam... Być może dlatego, że tak mi wygodnie. Być może dlatego, że nie lubię być sama. A być może kocham. Chociaż to już może takie trochę przyzwyczajenie. Mimo wszystko pewnych rzeczy nie powiem głośno. Dlatego nie jestem zwolenniczką opcji ‘prawda i tylko prawda, w oczy prosto zawsze i bezwzględnie’. I na ostatniej wychowawczej nie miałam ochoty brać udziału w dyskusji. Obawiam się, że zbyt wiele osób mogłoby nie zrozumieć o co mi chodzi.

Czasami lepiej kiedy...
‘na pierwszym planie było zrozumiałe kłamstwo, a w tle niezrozumiała prawda’
( ‘NLB’, M.Kundera )
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz