piątek, 9 lipca 2004

Wracam za 3-4 dni.

Od 5.30 na nogach. Wizyta w szpitalu. Igła. Strzykawka. AUĆ.
*
Piotrków. Spotkanie z A., nad miastem przelotne opady deszczu, czyli burza i gradobicie. Ale my jak najbardziej pozytywnie. Frytkożerca w akcji. Tolubię. Tylko ludzi za dużo dookoła. I już tęsknię. "Pokochajmy się". Jejkujej.
*
Nie chce mi się jakoś jechać do tej mojej wytęsknionej Francji. I wcale nie to, że pobudka o 5.00, ponad 20 godzin w samochodzie + moja choroba lokomocyjna. I wcale nie to, że 23.00, a u mnie burdel w pokoju, pusta torba i połowa ciuchów mokrych na balkonie. I nie to, że oglądając mecz Polska - Francja rozcięłam palec plastikową butelką coca coli. A rodzice standardowo pokłóceni warczą czując swój zapach.
*
Nie. Ja tylko chcę do łóżka z Tobą, A. Tak jak lubisz. I jak ja. Żadna Francja nie zastąpi twoich pocałunków na wewnętrznej stronie mojej dłoni.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz