piątek, 5 marca 2004

Dziadek Dostojewski wprowadził mnie w Idiotyczny klimat, Nastasjo Filipowna!

Stukam w klawiaturę. I tak. Zdanie. Jedno, drugie. 
Backspace.

‘Kiedy poobcinam paznokcie albo umyję głowę, albo nawet teraz, kiedy pisząc, słyszę burczenie w brzuchu, znowu mam uczucie, że moje ciało zostało za mną ( nie popadam w łatwe dualizmy, ale mimo to widzę różnicę między mną a moimi paznokciami )
że jakoś niedobrze jest z moim ciałem, ze za dużo go lub za mało ( to zależy ).’
( rozdz. 80 ‘Gra w klasy’ )


A na kolację tabletka ciemnozielona, biała i dwie pomarańczowe. Można by z nich twarz ułożyć. Tylko kolory nie takie.
Chyba dietę mam nieodpowiednią. Dziś od rana pół tabliczki czekolady i butelka pepsi - jako że w ramach oszczędności nie wykupiłam na piątki bursowego wyżywienia ( książek kilka wypatrzyłam. Drogie są, o. ). Ale ćśśś....!
Blada jestem. Oblej mnie syropem poprawiającym odporność, wywinęłam się zapaleniu płuc, taki słodki. I bądźmy cudownie niepoważni. Kochajmy się w kuchni, przypalmy frytki, przepytaj mnie z francuskich słówek, oglądajmy razem Scooby Doo, co nowego u niego, co nowego u nas, a nic, stare dzieje wszystko, strona o podanym adresie nie istnieje, co było a nie jest nie pisze się...
Z rejestru strasznych snów.

Nie dziś, kochanie,
boli mnie głowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz