środa, 16 marca 2011

Bez-nadzieje.

Za dużo mam wolnego czasu, o.
Bezsensownie go marnuję na nic nie wnoszące do tematu rozkminy.
Dla odmiany zacznę chyba regularnie uczęszczać na zajęcia, skoro UAM w łaskawości swojej do tej pory nie wywalił mnie na zbity ryj. Pozaliczam ten pierdyliard zaległości. Nawet prace domowe będę odrabiać na bieżąco.
Wywiążę się ze złożonej Anicie obietnicy i co drugą sobotę poniańczę jej dzieciaki. Poproszę Perdo, żeby wkręciła mnie w wolontariat. A jak dobrze pójdzie, to poszukam frajerów potrzebujących pomocy z francuskiego.

Może wtedy przestanę mieć wrażenie, że jedyne co potrafię robić ze swoim życiem, to perfekcyjnie je rozpieprzać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz