Dworzec, pociąg.
Pierwszą rzeczą, którą chciałam zrobić po zajęciu ostatniego wolnego miejsca w
przedziale, było – wysiąść.
Wrócić do jego mieszkania, schować pod kołdrą, wtulić nago. Zapalić papierosa.
Mówić, milczeć.
Zamiast tego głaskałam leżącą mi na kolanach Iskrę i z całych sił hamowałam
łzy.
.
Tak naprawdę nadal nie rozumiem tego, co się stało, mimo długich rozmów w
Przystani.
Kilka dni temu coś pękło we mnie, zmieniło, coś pojawiło, a inne zniknęło.
Nagle przytłumione uczucia. Próbowałam zrozumieć siebie, zdefiniować. I nie
umiem nawet konkretnie nazwać własnych obaw. Nie wiem czy chodzi o to 16 lat
różnicy, czy o zazdrość, oczekiwania, a może zupełnie inne problemy.
Przekonałam się tylko kolejny raz, że nie potrafię stworzyć normalnego związku.
Odeszłam chyba na wszelki wypadek.
Płaczę, bo…
boli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz