.
Ostatnie dni minęły w mgnieniu oka. Ciągły bieg, spóźnione tramwaje. Brak laptopa. Walczyłam resztką siły, którą podobno gdzieś głęboko w sobie mam. Zaliczałam nic nie umiejąc. Pisałam bzdury. Mówiłam, nie mając nic do powiedzenia. Piłam następna kawę i wypalałam nieświadomie kolejne półtorej paczki fajek. Niewyspana tonami kserówek, wielogodzinnymi telefonami. Kotem szalejącym w środku nocy, psem chcącym do parku z samego rana.
Nowy semestr rozpoczęłam ostatnim wpisem w indeksie. I nieobecnością na pierwszych zajęciach.
Zwycięstwo.
Wygrałam.
.
.
.
Dlaczego jest pani taka smutna, z ustami wtulonymi w poduszkę...?
Ostatnie dni minęły w mgnieniu oka. Ciągły bieg, spóźnione tramwaje. Brak laptopa. Walczyłam resztką siły, którą podobno gdzieś głęboko w sobie mam. Zaliczałam nic nie umiejąc. Pisałam bzdury. Mówiłam, nie mając nic do powiedzenia. Piłam następna kawę i wypalałam nieświadomie kolejne półtorej paczki fajek. Niewyspana tonami kserówek, wielogodzinnymi telefonami. Kotem szalejącym w środku nocy, psem chcącym do parku z samego rana.
Nowy semestr rozpoczęłam ostatnim wpisem w indeksie. I nieobecnością na pierwszych zajęciach.
Zwycięstwo.
Wygrałam.
.
.
.
Dlaczego jest pani taka smutna, z ustami wtulonymi w poduszkę...?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz