czwartek, 1 marca 2007

Głęboki oddech.

Eskel przez chwilę próbował złapać krople spływające po drugiej stronie szyby.
.
Ostatnie dni minęły w mgnieniu oka. Ciągły bieg, spóźnione tramwaje. Brak laptopa. Walczyłam resztką siły, którą podobno gdzieś głęboko w sobie mam. Zaliczałam nic nie umiejąc. Pisałam bzdury. Mówiłam, nie mając nic do powiedzenia. Piłam następna kawę i wypalałam nieświadomie kolejne półtorej paczki fajek. Niewyspana tonami kserówek, wielogodzinnymi telefonami. Kotem szalejącym w środku nocy, psem chcącym do parku z samego rana.

Nowy semestr rozpoczęłam ostatnim wpisem w indeksie. I nieobecnością na pierwszych zajęciach.

Zwycięstwo.
Wygrałam.
.
.
.
Dlaczego jest pani taka smutna, z ustami wtulonymi w poduszkę...?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz