A tu dziwnie.
…
Włączyłam gg i milczę. Przejrzałam ulubione blogi. Odebrałam spam z poczty.
Zamyśliłam się.
Co dalej? Co ja tutaj robię?
.
.
.
To, co działo się ostatnio to jakaś kiepska farsa.
Niby bez wielkich tragedii, bo cóż takiego, człowiek uzależniony od internetu bez komputera, pół mieszkania zdemolowane przez kota, niezrównoważony emocjonalnie pies, co tam, uczelnia z nowymi przedmiotami i wykładowcami, choroba i gorączka, które rozwaliły niespodziewanie, komunikacja miejska bez przerwy robiąca na złość, odległości przystanków pokonywane w locie, brak pieniędzy, duchy przeszłości, nerwy w strzępach.
Nic wielkiego, w sumie.
.
.
.
Wiosna idzie, rano śpiewają ptaki, gołębie kopulują w parku. Obserwuję ludzi na ulicach, przeprowadzam dokładne studium wyglądu, mimiki i gestów.
Iskra szczęśliwa szaleje po zieleniejącej trawie. Oleander na parapecie zapączkował, niedługo zakwitnie i na chwilę zapachnie mi węgierskim latem.
Postanowiłam być kobietą poważną, rozsądną, uczęszczającą na zajęcia, pilnie notującą, przygotowaną na kolejne kolokwia. Postanowiłam i na tym się skończyło.
Chyba.
.
Jestem melancholijna do szpiku kości. W lekkiej kurtce, w kolorowej chustce na szyi. Szarpię się z minionymi sprawami tak samo jak zawsze.
Czasem szukam odpowiednich słów, jak Naoko z powieści, którą właśnie połykam.
‘Wkrótce nadszedł sen i zamknął za mną ciężką, ołowianą bramę – po drugiej stronie snów nie było.’
( ‘Norwegian wood’ Haruki Murakami )
…
Włączyłam gg i milczę. Przejrzałam ulubione blogi. Odebrałam spam z poczty.
Zamyśliłam się.
Co dalej? Co ja tutaj robię?
.
.
.
To, co działo się ostatnio to jakaś kiepska farsa.
Niby bez wielkich tragedii, bo cóż takiego, człowiek uzależniony od internetu bez komputera, pół mieszkania zdemolowane przez kota, niezrównoważony emocjonalnie pies, co tam, uczelnia z nowymi przedmiotami i wykładowcami, choroba i gorączka, które rozwaliły niespodziewanie, komunikacja miejska bez przerwy robiąca na złość, odległości przystanków pokonywane w locie, brak pieniędzy, duchy przeszłości, nerwy w strzępach.
Nic wielkiego, w sumie.
.
.
.
Wiosna idzie, rano śpiewają ptaki, gołębie kopulują w parku. Obserwuję ludzi na ulicach, przeprowadzam dokładne studium wyglądu, mimiki i gestów.
Iskra szczęśliwa szaleje po zieleniejącej trawie. Oleander na parapecie zapączkował, niedługo zakwitnie i na chwilę zapachnie mi węgierskim latem.
Postanowiłam być kobietą poważną, rozsądną, uczęszczającą na zajęcia, pilnie notującą, przygotowaną na kolejne kolokwia. Postanowiłam i na tym się skończyło.
Chyba.
.
Jestem melancholijna do szpiku kości. W lekkiej kurtce, w kolorowej chustce na szyi. Szarpię się z minionymi sprawami tak samo jak zawsze.
Czasem szukam odpowiednich słów, jak Naoko z powieści, którą właśnie połykam.
‘Wkrótce nadszedł sen i zamknął za mną ciężką, ołowianą bramę – po drugiej stronie snów nie było.’
( ‘Norwegian wood’ Haruki Murakami )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz